Odwiedzinowo
Wizyty i rewizyty
Zrobiło się bardzo oficjalnie, jakby życie towarzyskie i jego rozliczne zasady wkroczyły na główną scenę życiowego teatru. Całe szczęście, że to tylko takie wrażenie, bo swojskie odwiedzinowo już brzmi bardziej sielsko i zwyczajnie bez zadęcia i sztywności wizy i rewizyt.
Trochę mnie rozśmieszyło to słów zestawienie, bo wizyty i rewizyty bardziej kojarzą się z internetem niż realnym życiem. A jeszcze nie tak dawno nawet nie przypuszczałam, że ten wirtualny świat może się tak rozpanoszyć.
Jak kogut na płocie
Komputer, internet, cyfryzacja, WiFi… to taki nowy kurnik, a kto jest jego władcą? Kto jest tym kogutem na płocie najważniejszym? Czy komputer? Przecież bez urządzenia to póki co trudno o dostęp do internetu, a może zasięg? Bez dostępu do internetu to i komputer jest tylko zwykłą maszyną do pisania. Widzę tu spore możliwości do zastosowania zasady dziel i rządź, tym bardziej, że każdy element jest przekonany o swojej wielkości.
Nowa technologia, a zasada dalej ta sama, wystarczy wrzucić kość na podwórko, a wszyscy zainteresowani podejmą walkę o palmę pierwszeństwa. A na płocie nadal koguta brak i nie ma kto kukurykiem obwieścić władzy nad kurnikiem.
Różni próbują, każdy na miarę możliwości swojej grzędy na której siedzi, coś tam ustalić, uporządkować, ogarnąć żeby w tym wirtualnym świecie jakiś porządek zapanował. Co i rusz pojawiają się jakieś koncepcje okiełznania nieograniczonych technologicznych możliwości, ujęcia tego w karby, zamknięcia w artykułach i paragrafach, ale kodeksy nie nadążają za rozpędzona rzeką wirtualnych możliwości.
Jeszcze nie tak dawno komputer zajmował cały pokój, teraz mieści się w niewielkim smartfonie, smartwatchu i wielu innych gadżetach elektronicznych, można jedynie z zadziwieniem kręcić głową, bo skok technologiczny ostatnich czasów jest ogromny. Co prawda w dorosłe życie weszło już pokolenie, które nie zna świata bez internetu i komputera, ale nie zmienia to przecież historii i doniosłości dokonanego cywilizacyjnego postępu.
Nie przypuszczałabym, że wizyta i rewizyta może skierować myśli na internetowe działania. Na moje wizytowanie stron, statusów, profili i rewizytowanie gości. Jak się okazuje w wirtualnym świecie obowiązują podobne zasady jak w świecie realnym i powoli się do tego przyzwyczajamy. Chociaż jeszcze gdzieś w czeluściach zagubienia krąży przekonanie, że możemy być anonimowi i bezkarni, to coraz częściej okazuje się i to dosyć boleśnie, dla zainteresowanych, jak bardzo się mylili sądząc, że ich tożsamości nikt nie pozna.
Nawet bez kogutowego władcy, wirtualny świat sam siebie ogarnia i utrwala kanon postępowania oraz zachowań w określonych sytuacjach. Oczywiście wszystko dzieje się szybciej i może prościej, bo jednym kliknięciem można odciąć się od niechcianych kontaktów i równie szybko można podjąć rozmowę wchodząc w wirtualną relację.
Zasady, zasady…
Internet dostarcza życiowych lekcji szybciej, sprawniej wystarczy otworzyć się na niego i czerpać z jego zasobów, jednocześnie nie zaniedbując myślenia własnego. Jest tam tak wiele treści, że potrzeba sporo czasu i uwagi, aby oddzielić ziarno od plew.
Świat wirtualny niewiele różni się od tego tu realnego, kłamstwo przeplata się z prawdą, fikcja z prawdą, złodziejstwo z uczciwością, jedni przestrzegają, a inni zasady łamią, więc dziecięcą naiwną beztroskę warto zachować dla siebie...
Irena Majoch
60/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘