Miłość jest wieczna

Pierwsza operatywka po pandemicznych wygibasach, chociaż może lepiej nawet już nie wspominać takich słów. Już na samym początku zebrania Tydzień grzmiał, żeby sobie pandemią i wojną na Ukrainie gęby nie wycierać i swojej opieszałości w działaniu nie uzasadniać.
Tak, Środa wzięła sobie słowa Szefa do serca, a szczególne wrażenie zrobiło na niej słowo wojna, które podziałało jak magiczny przycisk. Otworzył się kuferek wspomnień, zupełnie nie przystający do obecnego wojennego ludzkiego dramatu... U niej rozwinął się rulon z obrazami romantycznymi. Delikatne, czułe uczucie miłości rozpłynęło się po całym krwiobiegu, a wnętrze wypełnił ostatni obraz jej ukochanego, gdy ruszał na wojnę napoleońską.
Piątek służył w elitarnym 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, pod dowództwem Wincentego Krasińskiego. Podkręcając sumiastego wąsa rzucał roziskrzone spojrzenie w jej kierunku. Ona cała w rozedrganiu romantycznych uczuć, stała w grupie kobiet żegnających swoich mężczyzn, wyruszających w bój za wolność naszą i waszą.
Pożegnali się już wieczorem, były obietnice, śmiech i łzy
- Środunia, miła moja tak trzeba, nie płacz kochana - scałował wszystkie łzy, gładził jej włosy i szeptał słowa miłości.
- Ach mój Piątku wróć do mnie, wróć - tylko o tym marzyła tylko tego pragnęła, by wrócił.
Ich miłość ledwie rozkwitła, byli już po słowie i zaczęli snuć plany wspólnego życia. Teraz to wszystko musi poczekać. Ona poczeka na Jego spojrzenie, dotyk, oddech.
Długo wieści nie było, potem radość zwycięstwa pod Somosierrą chwała i ostatnia szarża ukochanego. Nie doczekała się jego powrotu pozostało wspomnienie zapisane w sercu.
Poczuła jak bolesna tęsknota wypełnia jej serce, już dawno nie odczuwała tak mocno, łza spłynęła po policzku i znowu usłyszała
- Środunia, miła moja tak trzeba, nie płacz kochana
Jakiż on był tkliwy, czuły, szarmancki... teraz jakoś takich mężczyzn Środa nie widzi w swoim otoczeniu.
Popatrzyła na kolegów oblegających konferencyjny stół... nikogo godnego zainteresowania nie dostrzegła... Poza Szefem, który właśnie wpatrywał się w nią znacząco, mając pewnie coś na myśli?
- Tutaj łzy nic nie pomogą, trzeba zabrać się do pracy! Czy Środa to zrozumiała?
- Oczywiście Szefie rozumiem - Środa zakochana w Piątku szybko wróciła do rzeczywistości tu i teraz, prysł czar, wspomnienia wróciły do kuferka pamięci.
autor, Irena Majoch
Życzę wielu inspiracji
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘