Do kogokolwiek dzwonisz?

kwiat, mak,

    Z trudem podnosi powieki, jasny blask poranka wdziera się z radosną intensywnością jakby tylko czekał na swoją szansę. Rejestruje kształt spoczywający na poduszce tuż przy policzku, wciąga z rozkoszą ten upojny zapach. Czerwona róża stała się symbolem ich romantycznej, namiętnej miłości, od pierwszego razu. Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie tej chwili, po tamtej nocy jej ukochany zaskoczył ją rano czerwoną różą na poduszce i śniadaniem ze świeżymi chrupiącymi bułeczkami prosto z piekarni.

- Jesteś niesamowity, możesz to robić po kres wieczności – rzuciła wówczas żartem.

    Ale On potraktował te słowa bardzo poważnie i od tej pory zawsze po upojnej nocy znajdowała różę na poduszce. To była ich słodka tajemnica i tradycja, którą była zachwycona okoliczna kwiaciarka. Wiadomo dlaczego!! Dochodzące z kuchni odgłosy krzątającego się przy śniadaniu męża, przypomniały jej smętny obraz zapłakanej Dziuni i wczorajszą dość burzliwą dyskusję. Dziunia uparła się żeby szukać zaginionego męża przy pomocy wróżki

- Dziunia, przecież  detektyw będzie skuteczniejszy! Znajdzie Zbynia i jakby co  dostaniesz zdjęcia – przekonywała przyjaciółkę, ale ta najwyraźniej zafiksowała się na wróżkę.

- Sabina co Ty mi z tym detektywem jakimś, ja chcę wiedzieć, gdzie On jest, nie myślę się rozwodzić, po co mi zdjęcia! Po za tym Klaudyna mówiła, że ta wróżka jest bezbłędna.

    W końcu Sabina się poddała i jedyne co udało się uzyskać to obietnicę przespania tego pomysłu. Teraz z samego rana pomysł z wróżką nie wyglądał już tak idiotycznie i Sabina postanowiła wspierać przyjaciółkę, jak zwykle zresztą.

    Z Dziunią przyjaźniły się od zawsze i przechodziły przez najdziwniejsze sytuacje ramię w ramię. Przyjaciółka może dla niektórych wyglądała na niezbyt rozgarniętą, tak na pierwszy rzut oka, ciągle coś jej się mieszało i nie jeden się na to nabrał. Do dzisiaj Sabina nie wie jak działa mózg Dziuni, ale to pewne, że jest genialny o czym świadczy niepodważalna pozycja głównego specjalisty w biurze doradztwa podatkowego. Tak, Dziunia jest mistrzynią, a w zmieniających się z szybkością wodospadu przepisach podatkowych porusza się jak ryba w wodzie. Ma do tego smykałkę, dar, obojętnie jak to nazwać potrafi wyczarować ulgi podatkowe z rękawa, klienci biura ja uwielbiają -  a kontrole skarbowe nienawidzą.

    Wśród porozrzucanych części garderoby z trudem odnalazła swój telefonu i szybko wybrała numer przyjaciółki

- Cześć Dziunia, jak się czujesz – rzuciła szybko, gdy tylko usłyszała zaspany głos

- Sabinka, jak dobrze, że dzwonisz właśnie o Tobie myślałam. Wyobraź sobie, że umówiłam nas na 15-tą dzisiaj do Pani Wróżki

- Dziunia jak to nas, z wrażenia Sabina podniosła głos, co wywołało natychmiastową reakcję męża, który stanął w progu sypialni z nożem gotowym do obrony. Machnęła ręką i posłała uspokajającego całusa, uspokojony wrócił do krojenia pomidorów, szykował śniadanko jak się patrzy i na samą myśl poczuła, że się ślini.

- No nas, Sabina, przecież mnie nie zostawisz w potrzebie. Wiesz jak musiałam się gimnastykować, żeby nas wcisnęła na dzisiaj. Ona ma wolne terminy dopiero za trzy miesiące, całe szczęście, że ta Klaudyna jest stała klientką, to w ogóle ze mną rozmawiała. Ale to nie ważne, idziesz ze mną dla towarzystwa i wsparcia to już postanowione.

- A gdzie ona przyjmuje, Sabina szybko się poddała słysząc nakręconą Dziunię wiedziała, że dalsze protesty to zwyczajna strata czasu

- W samym centrum, podjadę po Ciebie w pół do trzeciej, teraz muszę kończyć, bo odstawiam Kajtka do rodziców, żeby mieć wolną głowę, to pa – połączenie zostało zakończone, no to pa odpowiedziała Sabina do głuchego telefonu.

    Poczłapała do kuchni i humor od razu powrócił na swoje miejsce. Zapach świeżo parzonej kawy, bułeczki, jajecznica, pomidorki, ogóreczki… Uśmiechnięty beztroski mąż i ciepło jego ramion rozwiało wszelkie smuteczki poranka.

    Dziunia zjawiła się niemal punktualnie i widać było, że z trudem zachowuje spokój, jakimś cudem udało się bezpiecznie dojechać, wysiadając Sabina rzuciła, że w drodze powrotnej będzie prowadziła i o dziwo Dziuniu natychmiast wręczyła jej kluczyki.

    Kamienica była niedawno odrestaurowana i jeszcze pachniała świeżością. Sabina ze zdziwieniem stwierdziła, że zaparkowały naprzeciwko Zespołu Adwokackiego jak głosił wielki baner umieszczony na wysokości pierwszego piętra.

- Dziunia, czy to na pewno tutaj – zapytała niepewnie

- Tutaj, tutaj – odparło śmiejąc się histerycznie, Klaudyna mnie uprzedziła. Miała niezły ubaw opowiadając jak to na tym samym piętrze,  po jednej stronie korytarza mają biura prawnicy, a po drugiej Wróżka. Swoją drogą to ciekawe, kto częściej korzysta z pomocy sąsiedzkiej, Dziunia zaśmiała się nerwowo i nacisnęła dzwonek domofonu. Widocznie były oczekiwane, bo nikt się nie odezwał, jedynie dźwięk zwolnionej blokady skrzeczał zapraszająco.

    Odnowiona przestronna klatka schodowa wzbudzała respekt, Sabina nie wie skąd się to wzięło ale poczuła lekki niepokój, Dziunia też struchlała i chwyciła ją pod rękę. Powoli wspinały się na pierwsze piętro, stanęły zdenerwowane przed wielkimi wrotami i w tym momencie niemal bezszelestnie drzwi się uchyliły i usłyszały

- Zapraszam

    Ruszyły słabo oświetlonym korytarzem za kobietą po sześćdziesiątce. Poruszała się powoli, cała jej postać emanowała spokojem, który powoli zaczynał się udzielać także im, Dziunia głęboko odetchnęła i zasiadła na krześle wskazanym przez Panią Wróżkę.

- Panią zapraszam na fotel – wróżka zwróciła się do Sabiny i wskazała jej  wygodny fotel pod ścianą. Sabina podziękowała skinieniem głowy, bo nadal miała problem z wyartykułowaniem jakiejś sensownej wypowiedzi. Trochę ją to nagłe zdenerwowanie zdziwiło, nie wiedziała czy to atmosfera kamienicy, wróżki czy wszystko razem.

    Sabina umościła się w fotelu stwierdzając, że będzie to świetny punkt obserwacyjny, głęboko odetchnęła i skupiła się na tym co działo się wokół okrągłego stołu.

Wróżka zapaliła świecę machnęła talią kart, potem zaczęła je tasować i rozłożyła przed Dziunią, która wpatrywała się w nią z napięciem, niemal nie oddychając. Rzeczywiście Pani Wróżka była konkretna i nie owijała w bawełnę.

- Jesteś mężatką, masz małe dziecko, Twój mąż niedawno odszedł. On wyprowadził się do innej kobiety. Znasz tę kobietę, Ona jest  z Tobą związana zawodowo,  razem pracujecie. On jest zauroczony nową sytuacją…

- Kim Ona jest – przerwała nieprzytomna z wściekłości Dziunia

- Koleżanka z pracy, jak mówiłam – razem pracujecie, to blondynka…

- Kaśka, wiedziałam – Dziunia uderzyła pięścią w stół, nie dając Pani Wróżce dojść do słowa, emocje przejęły władanie i nikt już jej nie zatrzyma wyjęła z torebki banknot stuzłotowy

- Bardzo Pani dziękuję, jeszcze tu przyjdę, ale teraz już muszę iść, Sabina wychodzimy i ruszyła energicznie do wyjścia.

Już na chodniku spojrzała dzikim wzrokiem i wysyczała

- Ja ją zabiję

- Kogo Ty chcesz zabić, Sabina patrzyła z niepokojem na przyjaciółkę

- Jak to kogo? Wrzasnęła Dziunia

- Kaśkę zabiję, tego blondi karakana, to się pod obronę własną podciąga – rzucała słowa jak z karabinu maszynowego – złodziejka męża, jak ona mnie pocieszała, spokojnie mówiła może on sobie taka próbę robi. Próbę, ha ha ha, z tą krowa w dom się bawią czy co? Prosto w oczy mi mówiła, żmija jedna...

- Z tą obroną własną to przesadziłaś, planujesz więc raczej pod premedytację to podchodzi i się nie wywiniesz

- Co nie wywiniesz, co z Ciebie za przyjaciółka, powinnaś być po mojej stronie, a nie tej złodziejki mężów, przecież widzisz w jakim jestem stanie wzburzenia, to w afekcie jak dwa razy dwa i do tego obrona własna – gniazda rodzinnego obrona mi przysługuje. Dobry adwokat mnie wybroni, znam nawet taką jedną papugę co z najgorszego szamba wyciągnie, robiłam jej ostatnio rozliczenie. Była taka szczęśliwa, że trochę grosza jej w portfelu zostało i obiecała się wywdzięczyć, to się przyda.

Sabina patrzyła na przyjaciółkę z coraz większym przerażeniem, zaczynało do niej docierać, że to nie żart. Dziunia mówi całkiem serio.

Irena Majoch 

Życzę wielu inspiracji

Kolorowe Smaki Życia - Praca Online

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!