Cokolwiek robisz – rób to najlepiej jak potrafisz


    Pompatycznie zapowiedziany plan Zbynia, poraził prostotą, zawierał się w dwóch słowach obserwacja i tworzenie. Na samo wspomnienie tej chwili, Kaśka uśmiechnęła się do siebie rozbawiona sytuacyjnym komizmem. Tak durnej sytuacji w swoim poukładanym może monotonnym trzydziestopięcioletnim  życiu nie miała. Świat wokół niej był przewidywalny, natomiast chaos jaki wprowadził Zbynio do jej życia był czymś nowym.

    Ten obcy człowiek, mąż koleżanki z pracy, znany jej dotychczas jako spokojny wręcz nudny facet wkroczył, wdarł się ze swoim szaleństwem. A ona zgodziła się wziąć udział w jego mistyfikacji. To było zadziwiające, ale pociągała ją ta dziwna sytuacja obserwacji i tworzenia nowej rzeczywistości. Walka Zbynia o szczęście, miłość, rodzinę i determinacja z jaką to robił była wciągająca, porywająca wręcz imponująca.

    To prawda trochę zazdrościła tej iskry, która rozpaliła płomień namiętności i opętała tego mężczyznę, chyba dlatego zgodziła się na udział w tej niebywałej akcji, aby poczuć dreszcz emocji, obudzić się z rutyny codzienności.

    Pierwsze dni nie sprawiały trudności, pracowała z niewierną żoną, więc miała ją na oku przez parę godzin zupełnie bez wysiłku. Potem obserwację przejmował Zbynio. Dział metodycznie, wszystko dokumentował, fotografował opisywał z datą, godziną. Co prawda nie było czego filmować i nagrywać, bo nic nadzwyczajnego się nie działo.

    W trzecim dniu obserwacji nastąpił przełom, Dziunia nawiązała kontakt, czy to chwila słabości czy nadmiar emocji sprawił, że ta służbistka odezwała się ludzkim głosem powierzając skrywaną tajemnicę

- Mąż mi zniknął, chyba się wyprowadził wymamrotała, wlewając świeżo zaparzoną kawę do fikuśnego  kubka

- To nieprawdopodobne, wykrztusiła zaskoczona wyznaniem Kaśka

- Tak, wyobraź sobie, że nie daje znaku życia, to do niego nie podobne  - Dziunia wyrzuciła z siebie te parę słów i uszło z niej powietrze

- To nieprawdopodobne, powtórzyła Kaśka i zupełnie niespodziewanie dodała – może to na próbę

- Jaką próbę – Dziunia jakby rażona prądem ocknę się z letargu – Kaśka co ty wygadujesz ? Jaką próbę

- No nie wiem, tak mi się powiedziało – to była słaba obrona, więc starała się wycofać i uniknąć drążenia tematu i nie daj Boże konfrontacji, która mogła zniweczyć ledwo rozpoczętą akcję,  

    Z opresji uratował ją telefon, na dźwięk dzwonka Dziunia skierowała swoje zainteresowanie w stronę potencjalnych problemów klienta biura doradztwa podatkowego, a Kaśka odetchnęła z ulgą. Obserwując Dziunię zajętą rozmową o podatkowych niuansach, mogła ocenić, jak słabo jest przygotowana do tej szpiegowskiej awantury.

     A to był dopiero początek, starcie pierwsze. Na samą myśl o dalszej części akcji dreszcz wstrząsnął ciałem Kaśki. Zaczynało do niej docierać w jaki pasztet się wpakowała.

    Na wieczornym tajnym spotkaniu  wymieniali informacje i ustalali kolejne ruchy zgodnie z planem wymyślonym przez Zbynia na który przystała. Faza obserwacji była łatwizną w porównaniu z fazą tworzenia. Do obserwacji wystarczą oczy i uszy no może jeszcze sprzęt nagrywający. Natomiast tworzenie to już zupełnie co innego – wymaga wysiłku, także od niej. Czy była na to gotowa?

    Zbynio przewidział, że jego zniknięcie spowoduje zamieszanie i wzbudzi niepokój żony, gdy tylko odkryje jego nieobecność. To był cel numer jeden – wsadzić kij w mrowisko., zwrócić jej uwagę na męża i odciągnąć od kochanka..

Etap kolejny to tworzenie rzeczywistości. Kaśka zdębiała gdy zobaczyła Zbynia w sportowym stroju, wyglądał jak z reklamówki typu biegaj z nami.

- Co to ma być? Startujesz w maratonie? Czy to kamuflaż do obserwacji w terenie? – zapytała rozbawiona

- Ani jedno, ani drugie – był zupełnie poważny – to element tworzenia nowej rzeczywistości, będziemy biegać.

- My – spytała unosząc brwi ze zdziwienia

- Tak, to kluczowe, codziennie popołudniu biegamy osiedlową ścieżką. Zastanów się co myślisz, gdy widzisz biegające osoby? Widzisz codzienny trening kobiety i mężczyzny co sobie pomyślisz?

- Przecież wiesz, że zależy to od sytuacji, to bardzo subiektywne, jeden pomyśli też bym tak chciał, inny, że też im się chce tak męczyć, albo za chudy, za gruby, za młody, za stary… mam dalej wyliczać?

- Nie ma potrzeby,  możesz przyznać, że tworzy to nowy obraz rzeczywistości?

- Fakt tworzy, tylko masz niewielki wpływ na to co pomyślą sąsiedzi czy Dziunia, bo przecież pewnie chodzi o to żeby to do niej dotarło?

- Oczywiście – z uśmiechem skwitował jej odkrywczą myśl.

    Kaśka patrzyła na zadowolonego z siebie Zbynia i myślała jakie to życie jest pokrętne, już jakiś czas temu planowała trochę się poruszać, nawet przyniosła folder z pobliskiej siłowni, ale tak jakoś na myśleniu się skończyło. A teraz miała biegać w ramach intrygi małżeńskiej?

- Proponuję założyć coś wygodniejszego – słowa Zbynia wyrwały ją z zamyślenia

- Tak, racja – spojrzała na ołówkową spódnicę, która ni jak do biegania się zupełnie nie nadawała.

    Bieganie samo w sobie było jej zdaniem bardzo pozytywnym działaniem, natomiast jego skutki, no tu można dyskutować, ale Kaśka doszła do wniosku, że zadba jedynie o siebie. Nie ma znaczenia co ktoś sobie pomyśli, nie ma na to wpływu, więc nie ma to żadnego znaczenia liczy się tylko to, że zrobi coś dla swojego zdrowia i lepszej kondycji. Ależ to życie jest pokrętne, przysłało Zbynia, żebym mogła biegać, zaśmiała się sznurując sportowe buty. Była gotowa na akcję – biegaj ze Zbyniem.

Codziennie przez godzinę biegali po osiedlowych ścieżkach kłując w oczy wszystkich sąsiadów obserwujących ich poczynania zza firanek. Kaśce to nawet sprawiało przyjemność, ale Zbynio nie miał żadnej kondycji więc musiał się chłop wysilić. Trzeba przyznać, że dobrze to sobie wykombinował, ledwie zaczęli trening, a już zauważyli Dziunię kryjącą się w krzakach, najwyraźniej rybka, chwyciła haczyk.

Irena Majoch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak spełniać marzenia? 4 proste kroki do szczęścia.

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Wypełnianie ankiet - prosty sposób na dodatkowy zarobek