Kogokolwiek zapraszasz uważaj na nieproszonych gości
Z trudem łapała oddech, ręce drżały, chociaż walczyła za sobą o zachowanie spokoju z trudem jej to przychodziło.
- Czekam na wyjaśnienia – głos Anety przywoływał ją do rzeczywistości, ale Kaśka potrzebowała jeszcze chwili, żeby zebrać myśli. Scena drzwiowa bardzo ją wyczerpała i nie dlatego, że musiała z tym zagipsowanym kulasem pokonać całe mieszkanie do drzwi frontowych, o nie!! Całą życiową energię wyssało z niej to co wydarzyło się na progu jej mieszkania, a na co zupełnie nie była przygotowana. Niespodziewane spotkanie, które poniekąd sama zainicjowała, ale wymknęło się spod kontroli. Anetę zaprosiła pod pretekstem zamiany nieruchomości. Jako agent na dorobku chwytała każdą nawet najgłupszą okazję więc nie było problemu i z nieskrywanym entuzjazmem przyjęła propozycję spotkania. Przyjechała z samego rana radosna jak skowronek, Kaśka ledwie zamknęła za nią drzwi, gdy dzwonek zadźwięczał ponownie i w progu ujrzała samą szefową biura w którym jak się jej wydaje jeszcze pracowała
- Och przepraszam, że tak z rana, ale przejeżdżałam obok piekarni i tak sobie o tobie biedactwo pomyślałam, więc przywiozłam Ci świeże bułeczki na śniadanie… dostrzegła Anetę w przedpokoju – widzę, że masz gościa … Dzień dobry - szybko dodała
- Tak, dziękuję za bułeczki, właśnie kuzynka przyjechała do mnie na parę dni, więc pewnie nie będzie już problemu ze świeżym pieczywem. Proszę podziękować ode mnie wszystkim koleżankom za pomoc – Kaśka trajkotała jak najęta sama zdziwiona wypowiadanymi słowami.
- To świetnie, oczywiście przekażę, wracaj do zdrowia. Pędzę, bo czas nagli. Do widzenia
Zakręciła się i zniknęła tak samo nagle jak się pojawiła, pozostał po niej zapach świeżutkich jeszcze ciepłych bułeczek. Aneta nie czekała bezczynnie, wypakowała pieczywo i zajęła się parzeniem kawy, spoglądając od czasu do czasu na osłupiałą Kaśkę. W końcu udało się oddechowi przywrócić równy rytm i Kaśka usadowiła się w swoim fotelu.
- Cieszę się, że znalazłaś dla mnie czas…
- Kaśka, tylko nie ściemniaj, przecież widzę, że tu jakaś grubsza afera się kroi, kuzynka? Dlaczego powiedziałaś, że jestem Twoją kuzynką?
- A kto to wie? – Kaśka starała się obrócić kłamstwo w żart, ale piorunujący wzrok koleżanki był jednoznaczny – dobrze już wyjaśniam
- No myślę…
- Chociaż tak naprawdę to wiele do wyjaśniania nie ma, to zwykłe nieporozumienie i tyle, ta kuzynka to tak jakoś mi się wymknęła
- Akurat? Wymknęła się? – powtórzyła z powątpiewaniem Aneta – Kaśka ile my się znamy? Ładnych parę lat prawda - dopytywała – więc nie opowiadaj takich dyrdymałów, bo jest jakieś drugie dno, czuję to w kręgosłupie i nie nabiorę się na żadne nieporozumienie, wykładaj kawę na ławę
- Dobrze, niech Ci będzie. Widzisz przecież, że mam gips na nodze i jestem co nieco uziemiona, koleżanki z pracy postanowiły mnie objąć opieką robią mi zakupy, sprzątają, gotują. Trudno jest je powstrzymać, a sama widzisz że poruszać to się mogę, nie jestem obłożnie chora, więc ta ich nadopiekuńczość jest zwyczajnie męcząca, ale pozbyć się jej trudno. Sama widziałaś, szefowa mi bułeczki z rana przywozi, przecież to jakiś obłęd?
- Masz rację to jakieś chore, osobiście to z czymś takim pierwszy raz w życiu mam do czynienie. Ale jak o tym pomyśleć to nawet jest w tym dużo pozytywnych elementów. Tak wiele mówi się o znieczulicy, że ludzie myślą tylko o sobie, a na Twoim przykładzie widać, że nie jest tak źle i można liczyć na pomoc zupełnie obcych ludzi, na taki prawdziwy odruch serca
- Nie myśl że jestem niewdzięcznicą, oczywiście, że doceniam wszystko co dla mnie robią, ale jak widzisz nie jestem tak zupełnie unieruchomiona, więc trochę mnie ta nadopiekuńczość męczy i przytłacza, rozumiesz – dopytywała, a koleżanka ze zrozumieniem kiwała głową, więc już spokojna kontynuowała swoją opowieści – Przepraszam za tę kuzynkę, ale tak mnie zaskoczyła poranna wizyta szefowej, że wyskoczyłam jak Filip z konopi. Ale dzięki temu skończą mnie niańczyć. Nie gniewaj się proszę – spojrzała niemal błagalnie na zamyśloną Anetę. Nie zamierzała wtajemniczać jej w intrygę małżeńską, bo i po co.
- Masz rację, nie ma o co kopii kruszyć, ale skoro już mnie wykorzystałaś, to liczę na rewanż – Aneta uznała sprawę za zamkniętą – jako Twoja kuzynka to mogę liczyć na rekomendację – zaśmiała się beztrosko.
- To kamień z serca – z ulgą przyjęła słowa Anety i dopiero teraz poczuła jak wyczerpał ją ten drobny incydent
- Naprawdę chcesz sprzedać to mieszkanie? Czy rozważasz inne opcje? – Aneta szybko przeszło do interesów
- W tej kwestii zdaję się na Ciebie, ja zupełnie nie ogarniam rynku nieruchomości, więc może coś doradzisz. – Kaśka, była zadowolona ze zmiany tematu, nie zamierzała tłumaczyć, że sprzedaż mieszkania to tylko pretekst. Zaprosiła Anetę, bo właśnie liczyła na jej pomoc w rozwiązaniu opiekuńczego dylematu, a on sam się rozwiązał, więc sprzedaż może rozważać hipotetycznie, czemu nie. Swój plan wykonała bez większego wysiłku.
Irena Majoch
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘