O czymkolwiek marzysz spełni się – wiara góry przenosi


    Patrzyła bezmyślnie w przestrzeń za oknem, trwała w bezruchu już jakiś czas i był to bardzo przyjemny stan. Sabina powoli wracała do rzeczywistości, ostatnie ekscesy z Dziunią w roli głównej były nader wyczerpujące. Odkryła, że nie jest przygotowana na takie emocjonalne jazdy. Nawet ją to zdziwiło, bo przecież zna Dziunię niemal całe swoje życie i powinna być przyzwyczajona do jej powiedzmy dziwnych pomysłów, ale okazuje się że w praktyce przyjaciółka potrafi ją zaskoczyć i to bardzo.

    Zakładanie podsłuchów było pomysłem szatańskim i pokazało, że jest gotowa na wszystko. Całe szczęście, że udało się wyperswadować tę szpiegowską ścieżkę, ale zarządzona burza mózgów i szukanie nowych pomysłów na odzyskanie męża, wycieńczyło Sabinę do tego stopnia, że zarządziła przerwę na odzyskanie sprawności szarych komórek.

Dziunia jak nakręcona powtarzała

- Sabinka, wszystko jest możliwe, bo wiara góry przenosi, a ja wierzę jak nikt, że on wróci. Musi być jakiś sposób, żeby odciągnąć Go od tej Kaśki. Czuję, że mogę zrobić wszystko, bo słuszność jest po mojej stronie. Czy ty mnie rozumiesz?

- Rozumiem, Dziunia rozumiem, dobre myśli i pozytywne nastawienie bardzo pomaga, a z tą wiarą też prawda, ale potrzeba jeszcze trochę dystansu, żeby emocje nie zaciemniły obrazu, więc koniecznie trzeba na spokojnie zebrać myśli i pomysł się pojawi…

    Dziunia przystała na tę chwilę wyciszenia i obiecała pójść na jogę. Sabina rozmyślając o tym całym małżeńskim zamieszaniu zachodziła w głowę, dlaczego dwoje dorosłych, inteligentnych ludzi do tej pory zwyczajnie ze sobą nie porozmawiało. Jest to bardzo dziwne. On pakuje się i wyprowadza bez słowa, urządza sobie życie z koleżanką żony, a żona biega od wróżki do wróżki, robi magiczne sztuczki, szpieguje, podgląda, ale żaden z małżonków nie podejmuje kontaktu. To bardzo dziwne, że nawet nie próbują zadzwonić, czy nawet przypadkiem się spotkać, co nie byłoby trudne. Trudne to jest właśnie unikanie kontaktu, dlaczego to robią? O co chodzi? Coś tu jest nie tak.

    Sabina poczuła dziwne mrowienie w kręgosłupie, czyżby wpadła na trop jakiejś grubszej afery? Czy to możliwe, że Dziunia nie mówi jej wszystkiego? Suchość w ustach, przyśpieszony oddech… no, nie dajmy się zwariować, przecież to moja przyjaciółka, przywoływała siebie do porządku.

    Jeszcze tylko tego brakuje, żeby wpadła w jakąś nie daj Boże paranoję i zaczęła tworzyć teorię spiskową, nie może do tego dopuścić. Ale ziarenko wątpliwości zaczynało już wypuszczać korzonki, teraz potrzebuje potwierdzenia, jakiegoś pewnika, który te chmury wątpliwości rozgoni. Klamka zapadła, Dziunia musi porozmawiać z mężem, a ona Sabina do tego doprowadzi. Wystarczy tego błądzenia w ciemności domysłów i niedomówień.

    Pewnie będzie ciężko przekonać przyjaciółkę do stawienia czoła problemowi, ale czy działania w ukryciu i taka niby partyzantka jest lepsza? Oczywiście Dziunia nie chce usłyszeć od męża, że odchodzi do kochanki, a małżeństwo się skończyło i dopóki tego nie słyszy ma nadzieję na odwrócenie sytuacji. Jest to jakiś sposób, ale czy najlepszy. Fakt, Dziunia głęboko i bezgranicznie wierzy, że On wróci, więc taka konfrontacja nie leży w jej interesie, bo gdyby nie daj Boże potwierdził, że odchodzi mogłaby załamać się cała jej struktura, a cały jej świat runie. Tak, Sabina dotarła do ściany. Dziunia dobrowolnie nie zgodzi się na spotkanie z mężem, wybierze ułudę. Pozostaje działanie za jej plecami i podstęp, który doprowadzi do konfrontacji małżonków. O kurczę, tego to się po sobie Sabina nie spodziewała, czyżby musiała zastosować metody przyjaciółki, co prawda dla jej dobra, ale podstęp?

    Opadła z sił, bezradnie spojrzała w okno szukając tam ratunku, ale poza błękitem nieba niczego nie dostrzegła, żadnego ratunku, poczuła, że jest w potrzasku. Co może zrobić? Wyjścia są dwa, pierwsze nic nie robić poza wspieraniem Dziuni w jej poczynaniach lub drugie, podjąć własną podstępną grę z jej dalszymi konsekwencjami. A one mogą być optymistyczne, bo w jakiś cudowny sposób się dogadają, albo pesymistyczne, które doprowadzą do definitywnego potwierdzenia rozstania.

Czy jestem na to gotowa? Odpowiedź była natychmiastowa, zdecydowanie nie. Pragnie szczęścia przyjaciółki, ale nie przyłoży ręki do działania, których wynik jest nie pewny, co to to nie. Chyba, że jest jakaś szansa? Ale żeby ją dostrzec trzeba, by wysondować jakie zamiary ma mąż i czy jest jakaś szansa na pojednanie i powrót do domu, dopiero wówczas można podejmować jakieś kroki.

Sabina musiała przyznać, że ma za mało danych, aby cokolwiek zaplanować. Jedyne co mogła zrobić  to z dystansu przyjrzeć się całej sytuacji i przeprowadzić szczegółową analizę… do roboty… mruknęła zadowolona z siebie, że może jakieś działanie podjąć, analiza to zawsze coś…

Irena Majoch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!