Czarne czary mary czyli smutek, żałoba i szyk

Czarny Kot

XIII Kolor Czarny z cyklu kolorowe felietony i inne teksty

    Od rana zastanawiałam się jak ugryźć ten czarny kolor – jest tak jednoznaczny w naszej kulturze, że właściwie już na samą myśl smutek w oczach się pojawia. Czy tylko mnie to dotyczy, czy może i Ty czasami widząc grupę osób w czarnych strojach myślisz o żałobnikach i automatycznie myśli o śmierci się pojawią.  Postrzegając kolor czarny przez taki filtr trudno jest pozbyć się cierpienia, które towarzyszy stracie bliskich.

    Ale czy tylko żałobę symbolizuje kolor czarny, fakt trudno jest znaleźć wesołe wibracje, zmieniając jednak perspektywę patrzenia można odnaleźć w nim nutę dostojeństwa, szyku i elegancji. Tak spojrzała na tę barwę Coco Chanel dostrzegła tę delikatną subtelną nutę i jej „mała czarna” stała się czymś więcej niż żałobną sukienką. Mała czarna klasyka szyku, modowy numer jeden.

    Mała czarna to nie tylko strój to także kawa, filiżanka małej czarnej stawia na nogi i budzi o poranku wiele osób na całym świecie. Czyli ten czarny nie  jest taki groźny jak go malują? Można w nim odnaleźć odrobinę przyjemności, wystarczy trochę inaczej spojrzeć i odczarować negatywne skojarzenia.

    Czasem wydaje się, że jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe, co sprawdziłam na własnej skórze. Przez wiele lat czarną barwę postrzegałam jako zwiastun nieszczęścia i życiowej tragedii, a to za sprawą czarnego kota. Pewnie u wielu wzbudzi to stwierdzenie śmiech, ale tak, należałam do klubu święcie przekonanych, że jeśli czarny kot przebiegnie mi drogę to nieszczęście murowane.

    Jeśli więc na mojej drodze pojawił się czarny kot, to wykonywałam różne dziwne gesty, aby odwieść zwierzę od zamiaru przebiegania na drugą stronę. Efekt zawsze był taki sam, nie ważne jakie cuda wianki odprawiałam, kot swój zamysł realizował. Stałam bezradnie, pokonana  z uczuciem nieuchronnego nieszczęścia, które zawisło nade mną jak miecz Damoklesa, ratując się gestami które miały tego pecha odpędzić. Moje gesty neutralizujące nadchodzące zło, polegały głównie na pluciu przez lewe ramię i na cztery strony świata, cóż… miałam nadzieję, że pomoże… nie pomagało.

    Powiesz może trzeba było użyć specjalnych zaklęć, albo pójść inną drogą? Może… Wybrałam jednak inne rozwiązanie tego problemu jak się okazało, było to najprostsze rozwiązanie z możliwych. Zmieniłam siebie, swoje myślenie i spojrzenie na czarnego kota. Pewnego słonecznego dnia doznałam olśnienia. Gdy czarny kot stanął na mojej drodze, po raz pierwszy w życiu zobaczyłam wyłącznie kota. Zniknęły myśli o pechu, nieszczęściu, zagrożeniu i innych przerażających problemach, a kot spojrzał na mnie bez zainteresowania i spokojnym krokiem poszedł w swoją stronę.

    Wystarczyło przestać myśleć o niebezpieczeństwie i nie zapraszać pecha do swojego życia. On ma ręce pełne roboty, więc bez naszego osobistego zaproszenia nie pojawi się, bo zwyczajnie jest zarobiony. Wielokrotnie sprawdziła się ta zasada w moim życiu, bo myśli  mają moc sprawczą, jak wielka jest siła ich oddziaływania, każdy może sprawdzić we własnym zakresie nie trzeba wierzyć w moje słowa, bezkrytycznie. Możesz to sprawdzić, tak jak ja to sprawdziłam… u mnie zadziałało.

    Zmiana nastawienia do czarnego kota  zachęciła mnie do spojrzenia z innej strony na kolor czarny i tu pojawiła się zadziwiają informacja, która przywołała uśmiech… to dziwne piszę o czarnej barwie z uśmiechem? Co wprawiło mnie w dobry nastrój? To trzy kolory - niebieski, żółty, czerwony to one są odpowiedzialne za wesoły ton mojej wypowiedzi, bowiem okazało się, że tworzą kolor czarny. Nie taki straszny ten czarny jak go malują… warto sięgać, gdzie wzrok nie sięga…

Irena Majoch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!

Mindset - Twój sekretny składnik młodości i piękna

Zdrowe stawy - klucz do aktywnego życia