Kolor złoty - nie wszystko złoto co się świeci
XV Kolor Złoty z cyklu kolorowe felietony i inne teksty
Kolor złoty powstaje z połączenia koloru żółtego i pomarańczowego, jest kojarzony ze słońcem, bogactwem, przepychem, może nawet podkreśla pozycję społeczną. Piszę może, bo nie wszystko złoto co się świeci. Czasy złoconych dachów pałaców i pozłacanych obrazów minęły, a kolor złoty już tak jednoznacznie nie mówi o bogactwie jak za czasów króla Midasa.
Symbolika złotej barwy spowszedniała co nieco, każdy może nabyć złote sztabki, czy złote monety i chociaż nadal złote rezerwy zapewniają narodową finansową stabilność, to już nie jest ten obezwładniający upragniony jedyny kolor, dla którego można oszaleć. Wydaje się, że także przysłowiowa gorączka złota przeszła już do historii, można o niej przeczytać lub w zaciszu domowego ogniska obejrzeć serial.
Kolor złoty jest mi zupełnie obojętny, prawdę powiedziawszy wolę srebro zarówno jako kolor jak i kruszec. Chociaż miałam w swoim życiu złoty epizod, gdy złoty krążek wciśnięty na palec wyznaczył kierunek… ale nie była to dobra droga. I tyle było z moich złotych kontaktów.
Zdecydowanie przyjemniejsze są skojarzenia z luksusem, władzą królewską, godnością, promieniami słońca, pięknem i zaufaniem. Takie idylliczne wyobrażenie nie z tej ziemi, oderwane od rzeczywistości bajkowe – niczym raj na ziemi. Tak, takie spojrzenie rzeczywiście odrywa od przyziemnych myśli, ale też dodaje skrzydeł, wyzwala chęć poderwania się do lotu, by szybować ponad głowami pędzących za… iluzją.
Bardzo jest przyjemne to bajkowe myślenie, chociaż wszyscy mówią, żeby w bajki nie wierzyć, że trzeba stać twardo na ziemi, mocno chwytać i trzymać to co się złapało w zaciśniętej pięści. Jak długo można z tymi zaciśniętymi pięściami funkcjonować? Kiedyś przecież trzeba odpocząć złapać oddech? Wówczas wszystko co z takim trudem było trzymane momentalnie znika, ulatuje i zostaje się z niczym. Bo nic nie jest stałe, wszystko przemija, jest tylko ta chwila, więc dlaczego nie może być złota, słoneczna, luksusowa? Dlaczego?
Dojrzałam dzisiaj na plaży szałas stworzony z patyków, ukryty wśród złocistych liści, była w nim jakaś magia, tajemnicza siła, która przyciągała wzrok. Przez jedną tysięczną sekundy poczułam tęn ogrom radości, beztroski, szczęścia jaki towarzyszył budowniczym tego siedliska. Być może było to ich miejsce schronienia przed deszczem lub symboliczny złoty pałac… Ta chwila zatrzymana w czasoprzestrzeni ukazała złote wrota, a po ich przekroczeniu… RAJ.
To wszystko dostępne na wyciągnięcie ręki, bez żadnych warunków, bez logowania, rejestracji tak zwyczajnie - złoto ukryte w złotej polskiej jesieni…
Dziękuje za dzisiejsze spotkanie i zapraszam na kolejne wirtualne spotkanie przy kawie
Irena Majoch
Love złotą jesień 💙🍂🍁🍂🍁
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, jest cudownie pachnąca i kolorowa, a złoto aż tryska wystarczy je tylko dostrzec. Dziękuje za odwiedziny i Twój komentarz, oczywiście zapraszam na kolejne spotkanie.
Usuń