Kolorowy zawrót głowy czyli Media Społecznościowe w technikolorze

 XXII  Kolorowe Media Społecznościowe z cyklu kolorowe felietony i inne teksty

    Media Społecznościowe i Technicolor dzisiaj w roli głównej. Połączenie może trochę dziwne i zaskakujące, zazwyczaj o tym się nie mówi, bo przywykliśmy do kolorowych obrazków i już nie pamiętamy świata czarno-białego filmu. To zamierzchła historia, fakt technicolor został zastosowany ponad 100 lat temu. To dzięki wprowadzeniu tej techniki w efekcie uzyskano naturalny obraz kolorowy. Technologia pędzi jak stado mustangów po prerii, ale gdzieś, ktoś, kiedyś musiał zrobić ten pierwszy krok, abyśmy się mogli ogłupiać kolorowymi obrazkami.

    Użyłam niezbyt eleganckiego słowa, bo sama zaczynam być zmęczona tym medialnym szumem i czuję, że powoli tracę panowanie, a świat wirtualny zaczyna mnie wciągać. Zaczęło się tak niewinnie  system kolorowych filtrów składający się z 3 kolorów: zielony, czerwony i niebieski użyto do naświetlania negatywów i mamy  Technicolor – odtąd już nic nie jest takie same. Kolorowe obrazki z każdym dniem stawały się coraz bardziej rzeczywiste, aż wkroczyły do naszego życia w postaci Mediów Społecznościowych i zaczęły zajmować miejsce rzeczywistości.

    Już wcześniej dostrzegałam tę ekspansję internetową, jednakże sądziłam, że mnie to nie dotknie! Myliłam się i to bardzo. Można uniknąć  tego problemu i nie istnieć w sieci lub istnieć korzystając z usług specjalistów obsługujących media społecznościowe. Jest to jakiś pomysł, ale tak się składa, że nie do zastosowania w moim przypadku. 

    Parę miesięcy temu wpadłam na pomysł blogowania, pisanie bloga tworzy konieczność istnienia w sieci – chociażby po to, aby poinformować o tymże blogu. Odpada więc dylemat być – albo nie być w sieci!! Co do zatrudniania agencji do prowadzenia kampanii w mediach społecznościowych, to powiem szczerze, że tuzem finansowym nie jestem i inwestowanie w raczkujący blog nie wchodzi w grę, więc mamy tu przypadek konieczności osobistego zaangażowania w wirtualne życie.

    Docieram do sedna mojego konfliktu z kolorowymi mediami społecznościowymi – już wiem, że wpadłam jak śliwka w kompot i tonę. Rozpoczynając przygodę z blogiem wertowałam poradniki, wielu praktyków powtarzało poradę – ogranicz aktywność do maksymalnie 3 Mediów Społecznościowych. To rozsądna wskazówka, rozumiem ją i akceptuję, przecież wiem że na publikowanie, komentowanie udostępniania, potrzebny jest czas – a doba ma tyle godzin co zawsze, więc trzeba tym czasem dobrze zarządzać.

    Na  początku szło całkiem nieźle, zaplanowałam 3 wpisy blogowe w tygodniu, z trudem nadążałam, przecież materiał trzeba jeszcze przygotować. Zdecydowałam ograniczyć się do 1 wpisu tygodniowo i więcej czasu poświęcić na obsługę kont na portalach – to był moment, gdy straciłam czujność i media mnie wchłonęły. Zauważyłam to w momencie, gdy zdecydowałam się na codzienne pisanie felietonów. Odkryłam, że prowadzenie i obsługa profili, grup, stron zajmują mi większą część mojego czasu.

Zrobiło się nie przyjemnie i powiem szczerze, bardziej dostałam oczopląsu niż kolorowego zawrotu głowy gdy zaczęłam wypisywać podstawowe profile na których jestem aktywna:

  • Facebook  Profil
  • FacebookFanpage
  • Instagram 
  • Twitter
  • Linkedin

    Moja wyliczanka bardzo mnie zmartwiła, bo jest jeszcze cała chmara grup, którymi się zajmuję. Ogarnęła mnie czarna rozpacz, przecież trzymając tyle srok za ogon nie jestem w stanie utrzymać wszystkich. Oczywiście myśl pierwsza szukać winnych mojego dramatu – momentalnie pomyślałam o technikolorze, ale okazało się, że on zupełnie niewinny, został wykorzystany przez 3 kolory: zielony, czerwony i niebieski.

    Normalnie tego już było za dużo znowu magiczna liczba 3, jak ja mam ograniczyć czas na media? No jak, przecież Facebook, Instagram, Twitter to w sam raz 3, ale jak do tego doliczyć strony i grupy z wirtualnym życiem, spotkaniami, rozmowami… interakcja, to już ocean a ja w kajaku. Cóż winnego nie znalazłam, trzeba to kolorowe piwo wypić skoro go nawarzyłam. Kolorowe felietony pisane codziennie dały mi wyraźnie do zrozumienia, że kolorowy zawrót głowy nie może trwać w nieskończoność – zamiast szukać winnego trzeba  uporządkować ten kolorowy świat…

Irena Majoch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!

Mindset - Twój sekretny składnik młodości i piękna

Zdrowe stawy - klucz do aktywnego życia