Dwa słowa, dwa światy
Jak medalu dwie strony
Jest noc i dzień, białe i czarne, dwa słowa i dwa światy jak każdego medalu dwie strony. Tacy jesteśmy i nie ma co temu zaprzeczać i stroić się w anielskie piórka lub przykładać czarci ogon.
Wytykanie palcami innych czy opluwanie samego siebie to nieporozumienie, ot zwyczajne nieporozumienie, bo tyle samo w nas dobrego co i złego, zalegają niczym złoża kopalin, tylko od nas zależy, które zaczniemy eksploatować. Czy będzie to gospodarka rabunkowa, czy zgodna z prawami natury.
Magiczne słowa
Mamy do dyspozycji wiele słów, niektórych uczymy się zaraz na samym początku, jaka to radość dla rodziców gdy pociecha wypowie mama lub tata, niech podniesie palec kogo ten widok nie uradował. Mama, tata takie proste słowa wypowiedziane pierwszy raz dają tyle szczęścia, a potem ten blask blednie, powszednieje i z reguły traci swoją magiczną moc.
Ale są jeszcze inne magiczne słowa przyswajane na powitanie tego świata, słowa klucze, które otwierają nie tylko drzwi, ale i serca to proszę, dziękuję, przepraszam, kocham, wybaczam… kto ich nie zna. Nie zastanawiamy się nad nimi, chłoniemy je jak gąbka i powtarzamy przy każdej nadarzającej się okazji.
Zachował się w mojej pamięci obrazek syna sąsiadów, który chodził wokół stołu powtarzając jakieś dźwięki. Zawsze było go pełno, więc tym bardziej mnie to zaintrygowało, bo widok to był rzadki kiedy trzylatek chodzi spokojnym krokiem wokół stołu powtarzając, ba recytując jakieś słowo.
- Co tam mówisz Pawełku, zapytałam, ale bez odzewu. Matka dziecka, wzruszyła ramionami,
- On tak od rana więc co robić? Niech chodzi.
Nie wiadomo czy nas usłyszał, czy już mu się znudziło, bo zatrzymał się, spojrzał na nas i powoli wyraźnie wypowiedział to słowo – NUDA. Nas zamurowało, ale na krótko, więc szybko zostały podjęte próby o uzyskania informacji skąd, co, jak no, ale wiadomo trzylatek ma swój system konwersacji, więc guzik się dowiedziałyśmy, a on poszedł do swoich klocków.
Rzecz wydała się po jakimś czasie, gdy piłyśmy kaweczkę, Pawełek oglądał jakąś bajkę, gdy znienacka zerwał się sprzed telewizora podskakiwał i krzyczał nuda, nuda wskazując na telewizor. Jego bajkę przerwał blok reklamowy, to była reklama brzoskwiniowego szamponu dla dzieci i usłyszałam tajemnicze słowo nuda, wypowiadane przez małą dziewczynkę. Prysła bańka, żadnej magii, tajemniczości, Pawełek skończył z nudą i zajął się innymi słowami.
Kolejne i kolejne słowa wypierają te pierwsze ekscytujące, ciągle pojawiają się nowe zachwycające, więc zapominamy o istnieniu niektórych. Chociaż czasem życie nam przypomni, że proszę, dziękuje to słowa obowiązkowe, no chyba że żyjesz na bezludnej wyspie to rzeczywiście możesz sobie darować pamięć o nich. Są jeszcze przepraszam i wybaczam, to już słowa z wyższego lewela, z nimi pewnie trzeba się oswoić, bo kto lubi się kajać.
Ale te wszystkie magią nasączone słowa odnoszą się nie tylko do innych, one przede wszystkim są dla nas. Często powtarzamy je bezwiednie kierując je do osób z naszego otoczenia, a tak naprawdę to my sami jesteśmy ich adresatami.
Kiedy mówię dzień dobry to witam się także ze sobą, chociaż mówię to do Ciebie, to pozdrowienie zapada się w moim wnętrzu – już tam jest, rozgościło się i świeci blaskiem na resztę świata. Kiedy mówię wybaczam - to także, albo przede wszystkim sobie, bo dopiero wtedy rozbłyśnie to magiczne światło…
Wiele słów, wiele światów
Naprawdę tak niewiele nam potrzeba, aby szczęśliwym być i innym dawać to szczęście, wystarczy tylko korzystać z własnych zasobów dobra, nawet jeśli na chwilę przykryte zostały zwałami goryczy, żalu, wściekłości to po ich odsunięciu znajdziemy świecące jasnym blaskiem … słowa dwa.
Irena Majoch
75/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘