Spektakularny poranek
Szara rzeczywistość
Zaczęło się! Z nadzieją nasłuchuję, rozglądam się i nic - nie dostrzegam żadnych nadzwyczajności w tej szarej rzeczywistości, a przecież obiecałeś spektakularny poranek. Coś Ci się chyba przyśniło, bo nikt tu żadnych obietnic nie składał.
Znowu to samo, najpierw piękne słówka, że niby będzie pięknie, świat zachwycający, doznania niewyobrażalne, a potem przychodzisz na ten świat i żadnych spektakularnych wydarzeń wokół nie ma, jedynie szara rzeczywistość, jak mawiała jedna starowinka brud, smród i ubóstwo.
Różowe okulary
Ciemność, widzę ciemność… co to za krzyki, co to za panika, czyżby różowe okulary się zapodziały? Już o jednym takim co okulary zgubił wiersz napisano, Hilary mu było, nie ma co więc powielać wzorca tylko spojrzeć w lustro i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma ich na nosie. Uff są, ale ja nie w sosie to nawet kolor różowy trochę przybladł. Nie rozśmieszaj mnie, blady róż to nadal róż, więc dramatu nie ma.
Jak to nie ma dramatu, odpowie mi głos w głowie, przecież optymizmem nie tryskam, wręcz zębami zgrzytam, bo od rana miało być spektakularnie, a tu kicha. A czego oczekiwałeś, może kosmicznego statku na horyzoncie, albo jakiejś willi od dobrego wujcia ministra, a może rycerza na białym koniu co zastuka do twych drzwi lub kuriera z workiem gotówki w atrakcyjnej walucie?
Można wymieniać i wymieniać, a głos i tak zadowolony nie będzie, bo obietnica spektakularnego poranka zawładnęła myślami o niezwykłej ulotności i żadna materialna wizja jej nie dorówna, ani zaspokoi. Zafiksowanie na spektakularnej chwil sprawiło, że poranek przeleciał nie zauważony, czy poczuł się z tego powodu obrażony? Raczej nie, bo pojawi się znowu jutro i pojutrze, niewiele robiąc sobie z fochów i dąsów nad spektakularnym wyglądem.
Już samo oczu otwarcie, mięśni napięcie i głosu dźwięk jest wystarczająco niezwykłym wydarzeniem, aby można go spektakularnym nazwać, powiem więcej to cud życia. Zdziwiony? Głos rozwarł paszczękę szykując się do jakiegoś słów potoku, ale ten cud niczym zapora w Solinie powstrzymał spiętrzone słowa.
Teraz pewnie przerzuca wszystkie pliki zgromadzone na dysku pamięciora, aby znaleźć dziurę w całym i zrobić wszystko, żeby tylko przez te różowe okulary nie patrzeć! Jak trudno pozbyć się fascynacji spektakularnym porankiem, oj trudno, ale głos się do tego nie przyzna. Nie przyzna się przecież do ciągłej pogoni za króliczkiem, bo jakże tu przyznać się do biegania w kółko, gdy zjadło się wszystkie rozumy świata?
Głos to wie, ma dostęp do wszystkich plików centralnego pamięciora, więc wie, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Fanaberią można nazwać dzisiejsze fochowanie, bo ten zwykły poranek ciszą zwraca na siebie uwagę. Pamięta, nerwowe poranki gdy codzienne odgłosy kłótni małżeńskiej sąsiadów zza ściany brutalnie ze snu wyryły, wówczas pragnienie ciszy o poranku było marzeniem. Kłótnie ucichły, marzenie się spełniło, więc zaczynamy fanaberie od nowa?
Niedosyt czyli mało za mało
Mało, mało ciągle za mało ile i czego potrzeba, aby było w sam raz? Na to pytanie głos nie potrafi odpowiedzieć i nie mam zamiaru go pytać. Jesteśmy ze sobą wystarczająco długo, więc wiem że nawet nie pytany o zdanie zacznie podsuwać jakieś wyciągnięte z lamusa rozwiązania
On ma dostęp do wszystkiego, więc wyciągnie jakiegoś królika z kapelusza przeszłości, aby zaskoczyć i sprowadzić na sobie znajome tory, ale nie tym razem. Teraz już te królicze siurpryzy nie bawią, ich blask już dawno zbladł … teraz oddech, bicie serca, szara rzeczywistość jest atrakcją
Irena Majoch
56/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘