Nieład nie tylko umysłowy
Nieładowa różnorodność
Codziennie zadziwia mnie poranek swoimi propozycjami, dzisiaj szanowny nieładem zabłysnął. Wyglądało to, tak na pierwszy rzut oka na nieład umysłowy, ale nic z tych rzeczy, rozwinął się cwaniaczek jak jakiś starożytny papirus, ukazując jakie tworzy obszary nieładowa różnorodność.
Powiem Wam nie jest lekko, koniec tygodnia, budzisz się z letuchno ociężałą głową, ostrożnie otwierasz oczy i już wjeżdża porankowa ciężarówka, a wibrujący dźwięk klaksonu wyrywa resztki snu z korzeniami. Nieład nie tylko umysłowy słowa tupią w marszowym rytmie jak na defiladzie.
Tylko spokój
Łatwiej powiedzieć niż zrobić, patrzę na zadowoloną minę poranka, matko kochana, jak on się puszy. Może wycisz już ten klakson, nie jesteś pojazdem uprzywilejowanym ani kolumną rządową, a ja już usłyszałam to twoje nieładowe odkrycie, burknęłam pod nosem. Uśmiechnął się to mało powiedziane, szczerzy się jak celebryta na czerwonym dywanie do fotoreporterów, bardzo dobrze się przy tym bawi w przeciwieństwie do mnie, ale klakson wyłączył.
Nastała cisza, bez tych wibrujących dźwięków świat zaczął wyglądać przyjemniej i łaskawiej spojrzałam na poranek. Może byłam dla niego zbyt surowa, przecież się chłopak postarał, znalazł dla mnie temat i zrobił wszystko co w jego mocy, żeby mnie nim zainteresować. Zaangażowanie godne podziwu i pochwały, a ja na niego napadam, zamiast podziękować.
Kiedy ja sobie smacznie śpię, przewracam się na drugi bok, on chłopina pracuje, organizuje, kompletuje, wyszukuje ciekawostki, żeby podsunąć te smaczne kąski mnie kręcącej nosem na dzień dobry. Nawet nie jest rozgoryczony, nigdy się nie skarży, przecież włożył tyle wysiłku żeby jedno do drugiego poskładać i podać mi na talerzu, pod nos podstawić, a ja się nadymam i mówię co to jest, gdzie mi tu z tym talerzem.
Zrobił wszystko, aby dostarczyć mi to czego potrzebuję, a na dokładkę jeszcze wykonał nadzwyczajne gesty, aby mnie tym zainteresować. Jasny gwint, oblała mnie fala gorąca, to wstyd taki zwyczajny, ale szybko odzyskałam równowagę i wypaliłam DZIĘKUJĘ. A dalej to już poleciało… lawina wdzięcznych uczuć rozlała się najpierw wewnątrz, a potem na zewnątrz i poranek stał się cudownie rozjaśniony.
Jak mało brakowało, abym zamiast do zielonej doliny trafiła do czarnej dziury. Dziękuję ciszy, ona przywróciła mnie na tory, a spokój wskazał kierunek. Czasem wydaje się, że nie ma nikogo i niczego wokół nas, świat nas opuścił, ale kiedy pomyślę sobie, że jeszcze parę chwil temu widziałam tylko swoje naburmuszenie, a cały wszechświat układał życiowe puzzle, aby mnie zadowolić, to bezgraniczna radość, aż dech zapiera. To wszystko dla takiej błahostki jak mój zapisek poranka.
Nieład nie tylko umysłowy i nieładowa różnorodność dostaną
godne dla siebie miejsce, zajmę się nimi w specjalnym artykule, z szacunkiem,
miłością i zaangażowaniem - to postanowione.
Co ważne, a co ważniejsze
Jak łatwo zagubić się we własnych ważnościach, rozproszyć się na chwilę i nawet o tym nie wiedzieć, mogłam się dzisiaj przekonać na jakże drobnym przykładzie, bo dzisiejsza lekcja jakiej udzielił mi poranek, pokazała, że nie trzeba daleko szukać, tego co jest bardzo blisko… wystarczy trochę ciszy…
Irena Majoch
74/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘