Romantyczność
Romantyczne wschody i zachody słońca
Zaskoczył mnie przypływ myśli, które romantyczność wtłoczyły do mojej przestrzeni i rozpierzchły się na wszystkie strony wdmuchując tą ulotną romantyczność w każdy jej, nawet najciemniejszy zakamarek.
Było to nader przewrotne, bo akurat aura dzisiejszego dnia w żaden sposób nie nawiązywała do romantycznego wschodu czy zachodu słońca. Wręcz przeciwnie powiedzenie, że jest romantycznie to, było chyba ostatnie na co mogłabym wpaść, a jednak romantyczność nic sobie z tego nie robiła.
Było to nader przewrotne, bo akurat aura dzisiejszego dnia w żaden sposób nie nawiązywała do romantycznego wschodu czy zachodu słońca. Wręcz przeciwnie powiedzenie, że jest romantycznie to, było chyba ostatnie na co mogłabym wpaść, a jednak romantyczność nic sobie z tego nie robiła.
Romantyczne chwile
Może ta romantyczności przewrotność ma jakieś drugie dno? W wirze powszedniego dnia trudno jest zatrzymać się na dłuższą chwilę, bo przecież ciągle jest coś do zrobienia. Pęd dnia gna przed siebie jak oszalały i dopiero zderzywszy się z przeszkodą lub potknąwszy się na nierównej drodze zatrzymuje się na chwilę, ale romantyczność jest ostatnią rzeczą o jakiej pomyśli.
O tym żeby było romantycznie to myślimy raczej rzadko, są to chwile wyjątkowe niemal świąteczne i do tego połączone najczęściej ze stanem zakochania i czystej miłości. Tak jakby romantyczny świat nie mógł istnieć bez miłosnego szaleństwa?
Przecież romantyczność może gościć niemal codziennie jako naturalny składnik dnia, tygodnia, miesiąca, tak jak każdy inny element zaplanowanego usystematyzowanego życiowego rytmu. Wystarczy tę romantyczność przyjąć, przygarnąć i dać jej stałe miejsce, zamiast jednorazowego Walentynkowego wyskoku, bo ten może być szczególnie odświętny.
Pomyślałam o kolacji wigilijnej, której również nadajemy szczególne znaczenie ile przygotowań i emocji się z nią wiąże to już każdy z nas doświadczył, ona występuje raz w roku, ale to nie znaczy że przez resztę roku nie jemy kolacji. Oczywiście, że spożywamy posiłki, może nie są tak uroczyste, ale niezbędne.
Sądzę że z tą romantycznością jest podobnie, Walentynkowe szaleństwo tylko przypomina o jej znaczeniu, natomiast w codzienności gdzieś się zagubiła. Znowu przyszło mi dziękować za ten myślowy splot, który przypomniał o wadze tego elementu, niby drobiazg ale stanowi budulec z którego może powstać całkiem przyjemna romantyczna konstrukcja.
Zamyśliłam się nad romantycznymi chwilami które zaproszę do siebie w gościnę, propozycji jest sporo wystarczy dopasować do swoich upodobań no i okoliczności, bo metody siłowe mogą przynieść skutek odwrotny. Weźmy przykładowo, taki wschód czy zachód słońca, mogę sobie spacer zaplanować, ale czy to słońce akurat będzie miało taki sam plan?
Dotarło do mnie, że chwile związane z naturą są ulotne i trudno wpisać je w jakiś stały rytm, pozostaje więc skomponowanie własnej romantycznej melodii chwili. Obrazy przetaczały się przed oczami, może masaż, kąpiel ulubiona lektura w blasku świecy? Zdecydowanie świece zaczęły pojawiać się w kolejnych obrazach podsuwanych przez wyobraźnię.
O tym żeby było romantycznie to myślimy raczej rzadko, są to chwile wyjątkowe niemal świąteczne i do tego połączone najczęściej ze stanem zakochania i czystej miłości. Tak jakby romantyczny świat nie mógł istnieć bez miłosnego szaleństwa?
Przecież romantyczność może gościć niemal codziennie jako naturalny składnik dnia, tygodnia, miesiąca, tak jak każdy inny element zaplanowanego usystematyzowanego życiowego rytmu. Wystarczy tę romantyczność przyjąć, przygarnąć i dać jej stałe miejsce, zamiast jednorazowego Walentynkowego wyskoku, bo ten może być szczególnie odświętny.
Pomyślałam o kolacji wigilijnej, której również nadajemy szczególne znaczenie ile przygotowań i emocji się z nią wiąże to już każdy z nas doświadczył, ona występuje raz w roku, ale to nie znaczy że przez resztę roku nie jemy kolacji. Oczywiście, że spożywamy posiłki, może nie są tak uroczyste, ale niezbędne.
Sądzę że z tą romantycznością jest podobnie, Walentynkowe szaleństwo tylko przypomina o jej znaczeniu, natomiast w codzienności gdzieś się zagubiła. Znowu przyszło mi dziękować za ten myślowy splot, który przypomniał o wadze tego elementu, niby drobiazg ale stanowi budulec z którego może powstać całkiem przyjemna romantyczna konstrukcja.
Zamyśliłam się nad romantycznymi chwilami które zaproszę do siebie w gościnę, propozycji jest sporo wystarczy dopasować do swoich upodobań no i okoliczności, bo metody siłowe mogą przynieść skutek odwrotny. Weźmy przykładowo, taki wschód czy zachód słońca, mogę sobie spacer zaplanować, ale czy to słońce akurat będzie miało taki sam plan?
Dotarło do mnie, że chwile związane z naturą są ulotne i trudno wpisać je w jakiś stały rytm, pozostaje więc skomponowanie własnej romantycznej melodii chwili. Obrazy przetaczały się przed oczami, może masaż, kąpiel ulubiona lektura w blasku świecy? Zdecydowanie świece zaczęły pojawiać się w kolejnych obrazach podsuwanych przez wyobraźnię.
Prostota czyli świętowanie małych rzeczy
Kiedy już wyświetlił się cały serial obrazów wyglądających bardzo romantycznie, można było odetchnąć z ulgą, możliwości jest wiele, można przebierać w nich jak w ulęgałkach. W tym samym momencie niczym objawienie rozbłysło zdanie prostota czyli świętowanie małych rzeczy.
Już nie ma potrzeby penetrowania zakamarków wewnętrznej przestrzeni wszystko w jednej sekundzie stało się jasne i proste jakby zawsze było przed oczami, tylko na chwilę stało się zapomniane…
Już nie ma potrzeby penetrowania zakamarków wewnętrznej przestrzeni wszystko w jednej sekundzie stało się jasne i proste jakby zawsze było przed oczami, tylko na chwilę stało się zapomniane…
Irena Majoch
61/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘