Skok w bok

Kartka z kalendarza, luty, poniedziałek, morze, fale

Urozmaicenie czyli więcej atrakcji

    Niezły początek dnia i tygodnia, jak na poniedziałek przystało poleciał z grubej rury i skok w bok wyciągnął z kapelusza. No takiej myśli przedniej to nawet się nie spodziewałam, prędzej już jakiegoś skoku w nadprzestrzeń, żeby niekorzystny biorytm ominąć, ale takie urozmaicenie i więcej atrakcji w poniedziałkowy poranek to wyzwanie.

    To zmierzymy się z tym skokiem w bok, nie taki on straszny jak go malują. Przyjęło się postrzegać skok w bok jako zdradę małżeńską, narzeczeńską, partnerską, wystarczy powiedzieć, że był to skok w bok i wszyscy wiedzą że on zdradził ją, albo ona jego. Niczego już wyjaśniać więcej nie trzeba, bo ta wiedza o znaczeniu tego zwrotu została jakby z mlekiem matki wyssana.

Zerwana umowa

    Oczywiście jest to pierwsze skojarzenie i najczęstsze, a powielane tak wiele razy, że nawet nie przyjdzie do głowy, aby myśleć o tym inaczej jak o zdradzie partnera. No i masz babo placek, bo właśnie mnie dzisiaj takie właśnie przekorne myślenie bardziej się spodobało niż to utarte. Powiesz zdrada to zdrada, o czym tu dywagować, owszem tyle, że przed zdradą była chyba jakaś umowa?

    Najpierw trzeba się na coś umówić, aby mogła zaistnieć zdrada i ten skok w bok. Mój dzisiejszy skok w bok to zdrada samego siebie. Nie myślimy o tym w ten sposób gdy łamiemy swoje obietnice, zobowiązania wówczas tylko zmieniamy plany. No chyba, że jest to większy kaliber, złamanie przysięgi  niesie dotkliwe skutki wtedy zaczyna się biadolenie.

    Zdecydowanie częściej zajmujemy się zdradami wobec innych niż wobec samego siebie, a przecież taki skok w bok to też zdrada siebie i zostawia po sobie ślad. Każdy działa według własnego systemu wartości, zasad, planów, umawia się ze sobą na coś, ot weźmy takie słodycze. Umówiłam się ze sobą, że przez  miesiąc  nie jem słodyczy. 

    Ale miesiąc długi, a pokus wiele, słodycze w różnej postaci krążyły wokół mnie jak sępy. Z początku ich nie dostrzegałam, ale z każdym kolejnym dniem ptasi jazgot był coraz większy, a łopot skrzydeł tak wnerwiający, że zaczynała we mnie narastać wściekłość.

    Właściwie po co mi to, przecież jeden kęs nie spowoduje globalnej katastrofy? Taki mały skok w bok, komu to zaszkodzi, przecież nadal będę na swoim torze nie tracę z oczu ani celu, ani kierunku, zrobię tylko taki malutki przystaneczek… No dobrze jeden mały skok w bok nikomu nie zaszkodzi, ale co z Twoją umową, zapytałam siebie, przecież umówiłaś się na miesiąc i co?

    Tak oto jeden kęs z jednym skokiem w bok zmierzył się z umowy zerwaniem to starcie tytanów wygrała umowa. Okazała się być fantastyczną negocjatorką, spojrzała na mnie z dobrotliwym uśmiechem i powiedziała, może dzisiaj odpuść ten kęs, dzisiaj go nie jedz… powtarzała to systematycznie, aż minął miesiąc i skok w bok, obszedł się smakiem.

Pozory mylą

    Nie jedna życiowa lekcja podsuwa ciekawe rozwiązania, ale wybieramy te najprostsze, bez wysiłkowe, bo to czasu nie ma, albo czegoś tam innego super ważnego – wymówka zawsze się znajdzie, by chwycić to co z wierzchu i uznać, za wykładnię wszystkiego.

    Taka życiowa gra pozorów może być wygodna, ale jest to rozwiązanie tymczasowe, bo prędzej czy później prawda jak oliwa na wierzch wypływa…

Irena Majoch

70/365,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!