Niespodziane przypomnienie
Totalne zaskoczenie
Spojrzałam w stronę okna i zamarłam, widok totalnie mnie zaskoczył, zimowy krajobraz jak z bajki, a to wiosna właśnie. Gapiłam się ślepiami wybałuszonymi z paszczęka rozwartą, jak długo nie wiem, ale ostry dźwięk czajnikowej gwizdałki przywołał mnie do rzeczywistości.
Parę łyków czarnego napitku i totalne zaskoczenie słabnie, przechodząc w zrozumienie klimatycznych zawirowań, przecież nawet powiedzenie, w marcu jak w garncu, jasno daje do zrozumienia, że w marcu wszystko się może zdarzyć.
Życiowa lekcja zmienności
Wszystko wiadome, znane, nic nowego, a jednak zaskoczenie, bo już był w ogródku już witał się z gąską, a tu niespodzianka, takie niespodziane przypomnienie, że wszystko się zmienia i nie ma niczego stałego.
Podziwiając ten bajkowy pejzaż wymalowany w parę godzin, zachwycam się szczegółami, drobinami białego puchu na bezlistnych gałęziach, które wtulają się w szczeliny drzewa, a przecież są tu tylko na małą chwilę, zaraz słońce spacerujące po nieboskłonie zwyczajnie je rozpłynie.
Cała ta biel spłynie pod wpływem promieni słonecznych pewnie nawet szybciej niż powstała, czy włożony trud i wysiłek w ten zimowy happening zostanie doceniony, zauważony, nagrodzony czy zbesztany i wzgardzony. Odczucia będą różne, jak zwykle, jednak w mojej życiowej przestrzeni ten zimowy wyskok to życiowa lekcja zmienności.
Nic nie dzieje się przypadkiem, jeśli COŚ się pojawia to ma ku temu powód, nie będę zastanawiać się godzinami nad jego odszukaniem, bo myśl pierwsza zauważona mówi mi spójrz na nawyki. Przyzwyczajenia, nawyki, zwyczaje, rutyna czy to w czynnościach, czy mentalnych zakamarkach to elementy nad którymi warto się przez zastanowić.
Chwila spędzona z Porankiem, nastawiła moje dzisiejsze działanie na tory, o których nawet nie myślałam, bo w planowanie już wiosna wkroczyła, snuły się w mojej głowie obrazy wiosennych prac bardziej związane z roślinami i przygotowaniem sprzętu sportowego niż jakieś tam NAWYKI.
Jednakże skoro życie podsuwa mi taką wskazówkę to jej nie odrzucę, nie pominę i nie przejdę nad nią do porządku dziennego, zajmę się nią tu i teraz. Już nauczyło mnie doświadczenie nie raz i nie dwa, że odkładanie na święty nigdy, zawsze bokiem wychodzi, bo te odłożone nie zrobione dzisiaj i tak wrócą w terminie późniejszym, ale zdecydowanie większe.
Dlaczego? Ot zwyczajnie, temat nie podjęty będzie się za mną ciągnął powoli niczym kula toczona przez gnojarka. Pcha ją parszywiec, turla, najpierw jest mała potem coraz większa, bo po drodze zbiera jeszcze wszystkie odpady i śmieciowe parchy, więc siłą rzeczy powiększa się jej objętość i zawartość, aż pewnego pięknego dnia wpada na mnie znienacka. Niestety wtedy trudno oddychać, bo ten ogrom nazbieranego śmiecia przytłacza.
Już rozumiesz, dlaczego zajmę się tym przypomnieniem o NAWYKACH dziś, nawet nie mając na to ochoty ani czasu… ha ha ha ha… a to dobre, a to przednie, ciekawe co takiego jest ważniejsze? Oczywiście, że znajdę czas tak z automatu odpowiedź przyszła… no i masz pierwszy element układanki nawykowej… z automatu.... ciekawe ile ich tych automatycznych jeszcze masz na podorędziu.
Pojaśniało wszędzie
Jedna myśl, jedno stwierdzenie i jakby pojaśniało wszędzie, chociaż nic się wokół nie zmieniło, wystarczyła szersza perspektywa inne spojrzenie i zmienna struktura rzeczywistości rozpływa się zaraz, a wraz z nią wszelki opór.
Coś się zadziało, chociaż bardziej wewnątrz niż na zewnątrz to wszystko wokół, pojaśniało także na zewnątrz.
Irena Majoch
106/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘