Piątkowe olśnienia

Filmowe poranki

    6.48 Stirlitz do Centrali:  Ostatni Dzień Marca spotkałem się Piątkiem, Piąteczkiem i Piątuniem, pojawiły się „Czarne Chmury” następny kontakt „W samo południe”. Ledwo oczy rozwarte, a już piątkowe olśnienia przywołują filmowe poranki do życia.

    Kurczę nie pamiętam żadnych filmowych poranków, jedyne co wychyla łeb z czeluści pamięci to TELERANEK.

No masz ci los

    Sądziłam, że poranek wyskoczył z tym filmowym motywem, bo jakieś fajne triki naszykował, a tu normalnie klapa, jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już skończyło. Gmeram w pamięciowych zwojach i za nic nie mogę sobie przypomnieć filmiastego poranka, tylko to kukuryku teleranka.

    Zresztą telerankowe wspomnienie zostało zupełnie wyparte przez występ jednego generała, któremu się stanu wojennego zachciało i właśnie w porze teleranka to ogłosił w moim telewizorze, więc pewnie przeszło do koszyka wspomnień traumatycznych i tam sobie siedzi cichutko jak mysz pod miotłą. A niech sobie siedzi, bo odkurzać ich nie zamierzam.

    Może poranek znowu coś tak bardziej w przenośni wypowiedział, a ja nazbyt dosłanie sprawę potraktowałam? A tu trzeba rozwinąć skrzydła, tej no… wyobraźni! Tak bardziej abstrakcyjnie popłynąć, w nieznane rewiry zawitać, a może o „Zaklęte rewiry” chodzi, bo te gdzieś w pamięci siedzą i nadal mam przed oczami brawurową grę Romana Wilhelmiego.

    Oglądałam go po raz pierwszy z zapartym tchem, to jeden z tych filmów w których o coś chodzi,  za każdym następnym oglądem pojawiały się kolejne warstwy, można powiedzieć, że w miarę dojrzewania dostrzegałam coraz nowe odcienie. Teraz zaczyna do mnie docierać, jak wiele takich książkowych, filmowych i muzycznych historii siedzi we wnętrzu, wystarczy otworzyć drzwi, a zaczną wychodzić …

    O dziwo, żadne z tych wspomnień nie pcha się nie wyrywa, nie krzyczy, teraz JA wybierz mnie. Nic z tych rzeczy, siedzą każdy na swoim miejscu spokojnie z godnością znają swoją wartość, nie ma potrzeby czynienia hałasu wokół siebie. To nie gwiazdki jednego sezonu, ani celebryci znani z tego że znani. Taki dla przykładu  OJCIEC CHRZESTNY to film i książka po którą sięgałam tak często, aż się rozpadła, ale kolejny egzemplarz jest porządnie szyty, więc pewnie dzielnie zniesie czytelnicze trudy.

    Niedaleko siedzi spokojnie PAN WOŁODYJOWSKI  serial telewizyjny powtarzany wielokrotnie za każdym razem sprawiał przyjemność, natomiast książka mimo najlepszych chęci zachowania obojętności wywołała potok łez i rozpacz nad śmiercią małego rycerza. Zresztą ilekroć na meczu siatkówki kibice podejmują zaśpiew o małym rycerzu to jakaś nadzwyczajne patriotyczna nuta do lotu się podrywa.

Filmowe inspiracje

    Ależ mnie ten piątkowy poranek zainspirował, jakąś serię filmowych wpisów stworzę, bo widzę że wspomnienia zaczynają się ożywiać. Czasem zwyczajnie zapominamy ile pięknych przeżyć, cudownych obrazków przechowujemy w pamięci. 

Nawet jeśli kiedyś wydawały się takie zwykłe to z biegiem czasu ich zwyczajność okazuje się  być wręcz niezwykłą wartością, która w bieżącym dniu gdzieś się zagubiła.

Irena Majoch

109/365,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak spełniać marzenia? 4 proste kroki do szczęścia.

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Wypełnianie ankiet - prosty sposób na dodatkowy zarobek