A jakby tak zacząć optymistycznie

Szeptem do mnie mów

    Jakie plany na dzisiaj, coś tam przygotowane czy wielka improwizacja, a jakby tak zacząć optymistycznie, powolutku ruszyć w tan z Porankiem bez pośpiechu i rozedrgania, rozganiając szare odcienie szeptem, o tak szeptem do mnie mów.

     Czemu nie, bardzo ciekawa inicjatywa, szczególnie z samego rana. Bardzo mi to odpowiada, tylko tak jakby czasu nie mam na  takie refleksyjne działania.

Dzień już wystartował

    Hejże, nie ma czasu na szeptanie po kątach o poranku, ruszył już wyścig i trzeba się włączyć do ruchu, muszę biec, bo się  spóźnię, czas nagli! Fantastyczne przygotowanie, aby wskoczyć do pędzącego dnia pogratulować sprawności organizacyjnej. Nie żebym nie rozumiała przekazywanej treści, rozumiem doskonale konieczność pospiechu, przecież jest tyle do zrobienia, a czasu tak mało, przerabiałam to wielokrotnie.

    Nawet teraz na wspomnienie tego dławiącego pośpiechu się wzdrygam, ale za chwile czuję ulgę,  wyzwoliłam się z tej niewoli, zrzuciłam kajdany i pożegnałam poganiacza czasu. Co jest może śmieszne z patrząc na to z dystansu, to nikt mnie nie poganiał, jedyna osoba która czujnym okiem kontrolowała każdy ruch to byłam ja sama. Ale zafiksowanie na pośpiech były tak wielkie, że nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, jak śrubka wkręcona w tryby maszyny poddawałem się jej rytmowi.

    Pewnie trwałoby to nadal, gdyby życie nie było mądrzejsze i nie przywołało mnie do porządku stawiając na drodze przeszkody, które utrudniały bieg, za każdym razem były na tyle duże że nie dało się ich przeskoczyć. Musiałam się zatrzymać,  raz, drugi, trzeci… ile razy? Sporo, bo wskazówki nie docierały, zwyczajnie pragnienie pędu i wewnętrzny opór były zbyt wielkie, aby pojąć prostotę chwili.

    Często w swojej życiowej wędrówce spotykałam osoby, które mówiły mam wszystko, ale w oczach czaił się strach, przygnębienie, ani jednej radosnej iskierki, pytałam wówczas, skoro jest tak dobrze dlaczego jest tak źle? No właśnie, nie wiem… Wszystkie plany zrealizowane, każda sporządzona lista celów wypełniana skrupulatnie, a jednak czegoś brakuje…

W pędzie dnia zachwyceni szybkością i wiatrem we włosach nie dostrzegamy spadającego liścia i źdźbła trawy co ugina się pod bosą stopą, nie czujem zapachu ziemi zmoczonej kroplami deszczu masowanej promieniami słońca. Lecimy coraz szybciej, gdzieś po coś… by w końcu stwierdzić, że to czego tak naprawdę potrzebujemy jest tu i teraz tak blisko … w nas.

Czerwone jabłuszka

    Jedna chmurka raz zauważona potrafi zmienić perspektywę patrzenia, myślenia i działania, bo nie ma jednego idealnego sytemu na przeżycie życia. Każdy z nas robi to inaczej, w innej kolejności podążając swoja drogą i zbierając swoje jabłuszka do koszyczka.

    Ile tam będzie pięknych dorodnych owoców, a ile zgniłek i robaczywek to się okaże, ale póki co nie myślę o tym, łapczywie chwytając w locie kolejny owoc i pędzę dalej chyba, że usłyszę ten szept o poranku i zachwycę się chwilą, spojrzę  na mój koszyk i… zacznę jabłuszka zbierać od nowa wybierając starannie powoli te najlepsze..  

Irena Majoch

 93/365, 

Subskrybuj 🔔 Bądź na bieżąco  🔽

 

Czytaj:
| Zdrowie i Uroda - niech trwa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!