W bladoróżowym świcie
Wschodzące słońce
Niezłą mam rozrywkę od rana, zamiast przewracać się na drugi bok, urządzam okienną sesję zdjęciową, w bladoróżowym świcie się zapadam i wschodzące słońce podglądam, zresztą robię to otwarcie, więc chyba nie jest to karalne.
Słońcu i Porankowi ta zabawa na planie niemal zdjęciowym bardzo odpowiada, mizdrzą się do obiektywu co i rusz inne minki stroją. Biorę w tym udział nawet bardzo czynny i zastanawiam się o co im chodzi?
Porankowe wygłupy
Jeszcze nie potrafię pojąć o co Porankowi chodzi z tym nowym okiennym rytuałem, ale widzę że poddaję się temu bez oporu i wewnętrznej walki, co przyznam mnie dziwi. Zdziwienie wynika z upodobania do spania, wczesne wstawanie zawsze wiązało się z zewnętrznym przymusem, natomiast gdy go nie było mogłam spać do … bardzo długo.
Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze parę miesięcy temu, że będę wstawać o wschodzie słońca to roześmiałabym się i to szczerze, nawet sobie takiej sytuacji nie wyobrażałam. Spanie ponad wszystko!! Ale coś widocznie zmieniło się w całej strukturze, zapewne jest to brakujący element w życiowej układance. Co jest trochę zabawne, bo ja nic o nim nie wiem, ale czy muszę? Najważniejsze że się dzieje, powoli rozkręca i widać, że zmierza w znanym sobie kierunku.
Co ja mam w tej sytuacji do zrobienia? Można powiedzieć, nic nie ma do zrobienia, bo już wszystko zostało zrobione, a ja tylko wypełniam przestrzeń. Patrząc z perspektywy czasu na życiową podróż, widzę tam momenty w których trudno się oddychało, COŚ uwierało, a poczucie nieodpowiedniego miejsca było stałe i bardzo męczące. Były to chwile, gdy z życiem ścierałam się niemal jak zawodnicy MMA w ringu.
Ale widzę też obrazy, niejednokrotnie o wiele trudniejszych życiowych zdarzeń, ale otulone jasnym światłem, to sceny gdy oddech swobodny i pełną piersią wykonywany potwierdzał, odpowiedniość miejsca, czasu, działania, myśli – mówiąc krótko harmonia. Czas kiedy robisz i czujesz wszystko w zgodzie ze sobą i naturalnym rytmem życia.
Często były to abstrakcyjne działania, albo wręcz nie rozsądne jak mówili niektórzy, ale zgodne z rytmem wszechświata. Kiedy raz poczujesz ten rytm to cudowne wszechogarniające uczucie wypełnione miłością, nawet nie wiesz, że coś jest trudne lub nie możliwe. I nie mówię tu o miłości w rozumieniu cielesnego bzykanka, jeśli to chodzi Ci po głowie, to wyprowadzam z błędu. Gdy mówię o miłości mam na myśli najczystsze uczucie zatopione w bladym świcie i otulone ciepłym zmierzchem.
Niejedna życiowa lekcja
W pędzie dnia, oglądamy jedynie obrazy przesuwające się przed naszymi nosami już dalej nie patrzymy i niejedna życiowa lekcja przelatuje bez echa, aż przyjdzie czas by ją powtórzyć, przerobić na własnej skórze.
Życie nie odpuszcza, cierpliwie podchodzi do naszego okna, zagląda i podsuwa kolejne obrazy, tak długo, aż w końcu do niego podejdziemy, by otworzyć na oścież i odetchnąć pełną piersią.
Irena Majoch
115/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘