W lustrze szlachetności się przeglądać
Subtelna prostota
Zwyczajność dnia szturchnęła mnie w boczek po przyjacielsku, tak swojsko i przyjemnie zrobiło się w sekundę i myśl o przeglądaniu się w lustrze szlachetności objawiła się z subtelną prostotą.
Patrz, jakie to proste mruknęłam do siebie, jakby potrzebując pieczęci na potwierdzenie. No i masz stempel prostoty, bez udziwnień, zawijasów i dekoracji, która natychmiast odpada i zostaje stelaż, szkielet, fundament.
Wkraczamy na plac budowy
Budowlanką to raczej się w życiu nie parałam i wiedza w tym temacie u mnie żadna, no może zdarzyło się jakieś tapetowanie i ścian malowanie, ale niewiele to z fachem budowlańca ma wspólnego. A jednak mimo tej niewiedzy, zabrałam się za budowanie od podstaw, nadawanie kształtu koloryzację, wypełnianie, dekorowanie organizmu żywego.
Na każdej budowie jest wielu pracowników, zajmują się tym co potrafią jedni lepiej inni gorzej, ba nawet niektórzy mają odpowiednie kwalifikacje, co też nie jest gwarancją udanej inwestycji. Jakże często pojawiają się usterki i trzeba poprawiać, nawet zaczynać od początku, bo korekta to za mało. Każdy pracownik na budowie wie że są plany, harmonogramy, zadania, aby coś zbudować trzeba się ich trzymać. Jeśli ktoś wykona fuszerkę to bardzo szybko wyjdzie to na jaw i budowla nie przetrwa, a nawet może dojść do katastrofy budowlanej.
Plac budowy można opuścić po ośmiu godzinach pracy i wrócić do domowych pieleszy, dając upust własnej fantazji zaszaleć, postawić wszystko na głowie poeksperymentować, powydziwiać. Chwila oderwania od rzeczywistości, wcale nie jest taka zła, gorzej jeśli przechodzi w stan stały. Kiedy wkraczamy na swój życiowy plac budowy na samym początku z radością przyjmujemy pomoc innych, cenne wskazówki, rady, ale szybko orientujemy się że możemy sami lepiej, szybciej więcej inaczej.
Nie myślimy o zdobywaniu wiedzy, podnoszeniu kwalifikacji w zakresie obsługi naszego organizmu lecz myślimy o zarządzaniu otoczeniem, przestawianiu mebli, samochodów, ludzi… Nikt nie przychodzi na życiowy plac budowy z pełna wiedzą na temat istoty ludzkiej, ale niektórzy dostrzegają jej znaczenie i przeglądają się w lustrze szlachetności, a inni nawet tego lustra nie dostrzegają zajęci kopaniem rowów, dołów.
Jeśli dostrzegasz lustro szlachetności i możesz się w nim przejrzeć, to nawet nie zauważasz planów i harmonogramów, bo są one naturalne odznaczają się harmonią, a subtelna prostota jest wpisana w rytm chwili, dnia i życia. Dzieje się to co ma się dziać, a ty jesteś. Nie ma niczego ważniejszego od twojego bycia tu i teraz.
Wsłuchując się w sygnały wysyłane z własnego wnętrza otrzymujemy wszystkie niezbędne informacje, czasem są one jednoznaczne, mówią to nie twoja budowa, opuść ten plac, bo dojdzie do katastrofy. Ale mówimy spoko, spoko panuję nad wszystkim, jutro naprawię i … pęka ściana, wali się mur, zapada ziemia. Jak to możliwe, dlaczego do tego doszło, przecież się starałem… chciałeś mur przebić głową, siłowałeś się życiem, a ono szeptało to nie Twoja budowa. Bardzo często idziemy w zaparte, wiemy lepiej, albo taki jest plan i zrealizujemy go za wszelką cenę, nawet po trupach to wszystko w imię zwycięstwa, sukcesu, który nawet udaje się osiągnąć – na chwilę.
Cel uświęca środki
Ale to nie cel jest najważniejszy lecz droga, którą przebywamy. Jeśli wyznajemy zasadę że cel uświęca środki to z całą pewnością nie ma w pobliżu lustra szlachetności w którym można byłoby się przejrzeć.
Natomiast otoczenie wypełnia
mnóstwo dekoracji i różnego rodzaju gadżetów, świecidełek, koralików oraz cały
tłum pochlebców nie ma tam jednego przyjaciela, ani bratniej duszy, ani Ciebie.
Irena Majoch
136/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘