Obyczaje słowiańskie

Kalendarz, kwiecien, jajka, świątecznie, Kolorowe Smaki Życia

Tradycja rzecz święta

    Świąteczny Wielkanocny poniedziałek odkąd pamiętam zawsze  zaczynał się na mokro, bez polania wodą nie ma świętowania. Nie rozumiałam tej dziwnej tradycji, ale tradycja rzecz święta trzeba lać wodą to lejemy.

    Pewnie nawet przez myśl nikomu nie przeszło, że to raczej taki pogański rytuał mający zapewnić pannie zamążpójście. Ale obyczaje słowiańskie tak zakorzeniły się w naszej kulturze, że lany poniedziałek zwany tez Śmigusem Dyngusem stał się obowiązkowy.

Papugowanie

    Obyczaj może i życzliwie traktujący nasze dobro wspólne, bo mowa tu o przyszłości narodu, wszak gdy panna wyszła za mąż można oczekiwać potomstwa, a to stanowi o przyszłości plemienia . Niestety zaadoptowany na potrzeby ulicy zupełnie spsiał, bo takie papugowanie sprowadziło się do polewania wodą wszystkich jak leci. Poszły w ruch pojemniki różnej maści i hordy wyrostków szalejące po ulicach już od rana.

    Zwykły wandalizm zyskał miano świątecznego obyczaju i jakże się tu oburzać, gdy to nasza narodowa tradycja, a ona przecież rzeczą świętą jest. Oczywiście, ale przyjmowanie tej świętości w tak bezmyślny sposób i cicha zgoda na ten powtarzalny eksces, który nie wiadomo komu i czemu służy, jest jedynie kolejnym krokiem na drodze przyzwalania na następne idiotyzmy, mniejsze większe, potem na łamanie kołem tudzież jeszcze bardziej wymyślne katusze, które znoszone są przez ogół z przymkniętymi oczami, dla świętego spokoju.

    Po czym okazuje się że wandale, grasują w biały dzień w barwy narodowe ustrojeni krzycząc na głos cały, tradycja rzecz święta i nikt już głowy nie podniesie, bo wandal w świętość ubrany sam stał się świętością.

    Może trochę dziwny ten dzisiejszy zapisek, ale nie wiem czemu, ach czemu przyszło do mnie dzisiaj wspomnienie tego dnia z przed kilkunastu lat, gdy moi rodzice wybrali się w ten lany poniedziałek na mszę do kościoła, a gdy wrócili byli zupełnie przemoczeni. Nie dlatego że deszcz padał, lecz tabun wyrostków świętujących Śmigus-Dyngus wylał na nich wiadro wody. Z podtrzymywaniem tradycji nie miało to nic wspólnego, bo rodzice byli już wieku mocno dojrzałym i trudno było pomylić tę dojrzałą kobietę z dzierlatką na wydaniu, więc nie był to obyczaj lecz zwykłe chuligaństwo usankcjonowane świąteczną ideologią.

    Papugowanie, małpowanie, adoptowanie, manipulacja z jednej strony, a z drugiej myślenie wyłączone, a nawet gdy pojawia się w śladowej formie to zaraz za tym idzie takie dziwnie, daj spokój, dla świętego spokoju… jedno narasta, drugie maleje. Rośnie w siłę zdziczenie obyczajów, a opór przeciw niemu maleje, bo im większe to zdziczenie to i coraz głośniejsze, bezczelniejsze, bo co mi zrobisz gdy kultywuję świętą narodową tradycję.

    Rodzice nie żyją już od kilkunastu lat, ale pamiętam ojca oburzenie, a matki próby łagodzenia, że mimo wszystko to tradycja i przecież, to tylko raz w roku. To też prawda, ale powtarzana rok w rok nabrała mocy rwącego potoku i Śmigus-Dyngus zalał nas na dobre.

Obyczajność

    Słowo może przestarzałe, ale co z tego gdy i te świeższe takie jak dobre obyczaje, właściwe zachowanie, przyzwoitość, grzeczność, coraz rzadziej stosowane, mogę więc sobie o obyczajności roić jako dziedzinie abstrakcyjnej, ale jeszcze nie zakazanej.

    Tak więc zaczynam  ten świąteczny lany poniedziałek z myślą jedną na przedzie, iż  tak jak tradycja jest rzeczą świętą tak obyczajność mile widzianą...

Irena Majoch

 119/365,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!