Z pociągiem do pociągu

Pociąg do wszystkiego

    Ot ciekawostka! Dzisiaj Poranek wjechał pociągiem, bardzo eleganckim czystym o dziwo i dziwnie przyjaznym. Pasażerowie życzliwi, powiem Wam, że tak przyjemnie zapowiadającej się podróży to nie pamiętam, już w pierwszej sekundzie zapałam miłością do niego, dzień zaczął się z pociągiem do pociągu.

    Poranek potrafi zaskoczyć, ale lubię te jego wyskoki, nawet ten zupełnie nie przystający do przedświątecznej aury, w którym pociąg do wszystkiego zagościł na dzień dobry.

A miało być świątecznie

    Wchodzimy w świąteczny czas, ale to nie znaczy, że wszyscy myślą o malowaniu, świeceniu jajek czy innych tradycyjnych wielkanocnych obrządkach. Świat nie kręci się wokół klęczenia na kolanach i raczek składania, okazuje się że oprócz takich symbolicznych treści jest jeszcze inna która jest o wiele ważniejsza, a zawiera się  w niej też pociąg do wszystkiego.

    Do czego masz pociąg, z czym czujesz nierozerwalną więź, która pcha Cię w objęcia życia? Skoro zrobiło się tak świątecznie to może między jednym, a drugim kęsem białej kiełbasy pojawi się przestrzeń dla refleksji? Wiem to nie odpowiednia pora, bo nie ma takiej, gdy pociąg do magicznego skarbca zmierza, a w głowie jeno słowa te „Sezamie otwórz się”.

    Przestrzeń niematerialna, nie ma szans w zderzeniu z żurkiem czy mazurkiem, to jest konkret namacalny, widzialny, więc brzuch napchany, wypełniony po brzegi daje poczucie chwilowej satysfakcji. Chwilowej, bo zaraz trzeba będzie wziąć pigułkę wspomagająca trawienie, albo w innej wersji dobrze popić królewskie potrawy, też królewskimi trunkami. Pociąg do abstrakcji szczęśliwości przegrywa z pociągiem do zwykłego, ale świątecznego wielkiego żarcia.

    Nie ma co rozdrabniać tematu, który znany jest wszystkim od zawsze, no chyba, że komuś umknęła piosneczka z dzieciństwa :

Jedzie pociąg z daleka
Ani chwili nie czeka
Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do …

    Pociągi nie czekają, może spóźniają się, a był taki czas w naszej pięknej  krainie mlekiem i miodem płynącej, że były to wielogodzinne spóźnienia i nie z powodu katastrofy, lecz zwyczajnej dezorganizacji oraz nieudacznictwa osób zarządzających. Ale z reguły nie ma co liczyć na spóźnienie pociągu, jeśli sami jesteśmy spóźnieni. Osobiście raz miałam takie doświadczenie, gdy zupełnie znienacka wpadł mi do głowy pomysł szalony, by pojechać na wyścigi konne do Warszawy.

    Pomysł zawitał wieczorem, a rano pobudka trochę się opóźniła, spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że nie zdążę, ale jakiś chochlik podsunął myśl, a może … spróbuj. No to spróbowałam, w szalonym tempie dotarłam na dworzec, zziajana z trudem łapiąc oddech pokonywałam schody przeskakując po dwa stopnie wpadłam na peron i… pociąg do Warszawy stał i czekał… na mnie! Dokładnie tak powiedział Pan Konduktor Łaskawy, gdy zapytałam dlaczego pociąg jeszcze stoi na peronie, powiedział, że czeka na mnie.

Na co czekasz

    Z pociągiem do pociągu sprawa jest prosta, albo go masz, albo nie. Być może jeszcze nie nadszedł czas, a może zwyczajnie bilet nie został kupiony, albo pomysł podróży nie zawitał w głowie.

    Takie pomysły przychodzą prędzej czy później, warto je zaprosić i na nie poczekać, bo może się okazać, że życiowa podróż jest wielką frajdą.

Irena Majoch

 117/365,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!