Dlaczego marudzisz?
Każdy dzień jest najlepszy
Zaczęło się, ruszyła machina dnia i powoli nakręca się makaron na uszy, już pchają się przez szpary jakieś dziwne maszkary, ale nie tym razem nie do mnie, u mnie każdy dzień jest najlepszy, a Ty dlaczego marudzisz?
Patrzę w stronę kalendarza, a tam czarno na białym widnieje napis piątek, więc o co chodzi wizja weekendu nie rozbraja tego emocjonalnego ładunku?
Jesteś nałogowcem?
W temacie nałogów to chyba podwóreczko wyczyszczone i wszystko ogarnięte, tak mi się przynajmniej wydawało, do dzisiejszego poranka, gdy zauważyłam jakieś marudy na parapecie, już chciałam okno otworzyć i paskudztwo wyrzucić brutalnie z szóstego piętra na łeb na szyję, ale szkarady w porę wzięły nogi za pas i tyle je widziałam.
Zniknęły, ale pytanie pozostaje, skąd się wzięły? To nie był przypadek, że właśnie dzisiaj wyskoczyły z tym kręceniem nosa na wszystko, a to pogoda nie taka, słońca nie ma, inflacja wysoka, złodziejstwo przerażające, gospodarka leży, zdaje się, że najwyższy czas okiełznać te marudy stosując metody drastyczne – pozbędę się ich raz na zawsze.
Pewnie myślisz, że Ciebie to nie dotyczy, nie używasz takich myśli i słów, też tak myślałam, do momentu gdy zaczęłam się dokładnie przyglądać chwili. Jakie było moje zdziwienie, gdy pośród wszystkich pozytywnych treści zobaczyłam tę plątaninę marud, która jak kameleon przyspawała się do optymistycznych zwojów.
Marudy potrafią się kamuflować i czekają na dogodny moment, a kiedy nadejdzie wypływają z impetem często są jak lawina potrafią zalać nawet cały dzień. Są przebiegłe, przecież walczą o przetrwanie, to ich walka na śmierć i życie, być albo nie być, będą więc trzymać się pazurami każdej napotkanej komóreczki.
Marudzenie jest nałogiem to fakt naukowo udowodniony i patrząc na to stwierdzenie, to już nie jest takie niby nic, lecz problem któremu stawię czoło lub nie. Oczywiście, że stawię i to natychmiast, bowiem z nałogami postępuję krótko i na temat, skoro jest decyzja wyeliminowania i pełna zgoda, to krok następny działanie.
Dlaczego tak poważnie traktuję temat marudzenia, zapytasz, odpowiem najprościej jak można: bo szkodzi. Im więcej marudzenia tym słabszy jest mój cały system, nawet jeśli pojawia się sporadycznie to jego napady wyniszczają moje szare komórki zostawiając po sobie spustoszenie. Na to nie ma mojej zgody. Kiedy wyobrażę sobie jak moje wnętrze wypełnia czarny dym, aż trudno oddychać, to mam ochotę pozbyć się go natychmiast.
Marudzenia nie widać
Nawet nie wiadomo kiedy przyczepiły się te marudne słowa i myśli, wypełniają całą przestrzeń i nie trudno je złapać, gdy otoczenie jest nimi nasiąknięte. Namnażają się jak wirus jakiś, jest zaraźliwy i przenosi się lotem błyskawicy także z człowieka na człowieka, ale z nim to już można sobie poradzić, bo został rozpoznany i na dzisiaj zupełnie wyeliminowany … bo TO jest NAJLEPSZY dzień.
Irena Majoch
123/365,
Masz rację marudzenia nie widać,
OdpowiedzUsuńAle faktycznie istnieje. Czasami ciężko się go pozbyć. Tym bardziej że jesteśmy tylko ludźmi ....
Dziękuję za wizytę i podzielenie się swoimi osobistymi przemyśleniami. Bardzo sobie cenię te słowa, jestem niezmiernie wdzięczna i zapraszam już jutro o 10-tej na kolejny Zapisek Poranka.
OdpowiedzUsuńMaruda zostanie marudą i już
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, zmienić drugiego człowieka się nie da. Możemy natomiast zmienić siebie, a otoczenie samo się zmieni, ot taka magia. Dziękuję za miłe odwiedziny i zapraszam na kolejne wirtualne spotkania. Pisze i publikuje codziennie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńDziękuje 😘 Miło było Cię gościć, zapraszam jak najczęściej. U mnie zapiski codziennie ten dzisiejszy był 123 na zaplanowanych 365, więc trochę jeszcze poranków przede mną 😘 Towarzystwo więc mile widziane.
Usuń