Poranne pozdrowienia

Magia poranka

    Niezbyt atrakcyjnie zabrzmiało zdanie o wczesnym wstawaniu, po coś tam, spanie jest o wiele bardziej pociągające, takie przekonanie siedziało głęboko zakopane, do czasu aż pojawiły się poranne pozdrowienia przyjemne, a magia poranka rozpyliła swój czar.

    Nie żebym była odurzona jakimiś dziwnymi magicznymi oparami, nic z tych rzeczy, nie ma tu nadzwyczajnych sztuczek, ani wpływu mocy nieziemskich, jest zwykłe wstawanie i dnia witanie, a magia dzieje się sama.

Magiczna zmiana rytmu dnia

    Stałe pragnienie snu i to uczucie niewyspania, jest już tylko wspomnieniem, ale jednak było ze mną przez bardzo długi czas. Ciągły pośpiech, wszystko w biegu i choć na zewnątrz być może wyglądało to jak dobrze zorganizowana maszyna, to wewnątrz szaleństwo każdego dnia kosztowało wiele energii.

    Oczywiście teoria wczesnego wstawania nie była mi obca, ale sama myśl o zrywaniu się skoro świt była zwyczajnie nie do zaakceptowania. Takie wczesne wstanie było wyłącznie przymusem związanym z wykonaniem jakieś czynności, obowiązkiem, ale z własnej woli, never! A jednak , nigdy nie mów nigdy.

    Jeszcze mam przed oczami obraz siebie biegnącej do autobusu, czy nerwowo rozglądającej się za taksówką, co i rusz spoglądając na zegarek nakręcałam spiralę pośpiechu do granic wytrzymałości, aż pewnego dnia postanowiłam zostawić zegarek w szufladzie. Nie noszę zegarka od wielu lat, a i tak wiem która jest godzina.

    Dawno temu należałam do Drużyny Zuchów, w której sporo czasu poświęcaliśmy indiańskim zwyczajom, zwykłe zabawy w podchody czy budowanie szałasu były elementami zdobywania kolejnej sprawności i wiedzy. Tam po raz pierwszy odkryłam, że nie potrzebuje zegarka, aby wiedzieć która jest godzina. Drużynowa zabrała nasze zegarki i po 25 minutach mieliśmy stawić się w wyznaczonym miejscu, pamiętam te wypieki na twarzy i niesamowitą radość z pokonania czasu, a  komunijny zegarek okazał się zbędny.

    Natomiast teraz obserwuję jakieś dziwne zjawisko przesuwających się wskazówek na moim zegarze, które wskazują coraz to wcześniejsza godzinę wstawania. Przyglądam się temu wydarzeniu z zaciekawieniem, mało tego nie wzbudza we mnie sprzeciwu, raczej intryguje. Wczesne wstawanie jeszcze nie tak dawno wywoływało dreszcze przerażenia, a teraz intryguje i inspiruje.

    Dzieje się samo, taka magia! Nie przypominam sobie żadnych wytycznych typu chcę wstawać o wschodzie słońca… brrr niczego takiego nie wygłaszałam, ot zwyczajnie witam się jedynie z Porankiem, robię mu nawet zdjęcia, a te o wschodzie słońca są takie spektakularne. Lubię te porankowe pozdrowienia, gdy otwieram książkę dnia i patrzę na niezapisaną jeszcze stronicę, mogę spokojnie stawiać kolejne litery, łączyć je w słowa i obrazy bez pośpiechu. Tak to przyjemne.

Wartość dodatkowa

    Jest jeszcze ta dodatkowa wartość, jakiej dostarcza mi Poranek to jego magiczna moc, w tej porankowej magii więcej widać i słychać. Poranek podsuwa niemal pod nos na talerzu gotowe dania dnia, każdy znajdzie tam dla siebie dokładnie to czego potrzebuje, a czy spróbuje to już inna para kaloszy.

Irena Majoch

 114/365, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!