Damy czadu
Słoneczne umizgi
Od jakiegoś czasu słoneczne umizgi zaczynają każdy mój dzień i powiem Wam jest to bardzo przyjemne, do tego stopnia, że dzisiaj pomimo porannego otumanienia okrzyk damy czadu sam z siebie się wydobył.
Codzienne konsekwentne słoneczne pobudki utrwaliły jasne spojrzenie na dzień i nawet jedna szara myśl nie zakłóca tej niebiańskiej jasności.
Zatopiona w słonecznych refleksach poranka
Możesz sobie nadymać policzki z dezaprobatą, albo kręcić głową z niesmakiem, a ja i tak powiem, że nie ma niczego co byłoby godne uwagi bardziej niż zachwyt nad tą chwilą. Powiesz szkoda czasu, odpowiem skoro tak twierdzisz! I tyle, nic więcej, bez polemiki, bicia piany, zwyczajnie masz do tego prawo, tak jak ja mam prawo do zachwytu nad chwilą.
Rozpływam się nad promieniami słońca, które beztrosko wnikają do mojego mieszkania i myszkują muskając ściany, sprzęty, a mnie przy okazji z perlistym śmiechem oślepiają. Troszkę trwa ta wędrówka po nieboskłonie mogę więc obserwować jak przesuwa swoje spojrzenie co i rusz patrząc pod innym kątem, niczego nie narzuca ot zwyczajnie jest. Mogę się od niego odciąć rolety, zasłony, żaluzje i po sprawie może w innych okolicznościach wykorzystałabym różne formy odcięcia się od tego słoneczne blasku.
Ale nie będę odcinać się od Porankowych słonecznych promieni, gdy życiodajna energia płynie wielkim strumieniem, nie będę wieszać jakichś szmat na oknie!! Wręcz przeciwnie chłonę i zanurzam się w jasnym świetle poranka, a ta niesamowita jasność przenika do mojego wnętrza i rozjaśnia każdy napotkany mrok, ot tak za free.
Moje życiowe akumulatory ładują się automatycznie, nie muszę niczego robić, mogę delektować się chwilą, to wszystko, być może dla jednych znaczy niewiele, ale dla tych co już spróbowali to zrobić – znaczy bardzo dużo. To może jeden z najważniejszych momentów dnia, gdy czujesz jedność ze wszystkim.
Powtarzanie po wielokroć witania się z Porankiem i jego towarzyszami sprawiło, że nie wiedzieć kiedy zapomniałam o biadoleniu, odeszły gdzieś myśli typu… kolejny dzień, znów trzeba wstawać i coś tam coś tam robić. Pojawiła się zupełnie naturalnie swoboda wstawania i przyjemność otwierania nowej karty dnia do zapisania. Jak do tego doszło, jak to się stało – samo się stało!!
Walenie głową w mur
Metody siłowe pochłaniają tak dużo energii, iż osiągnąwszy to o co chodziło nie mamy już w sobie siły, by się z tego cieszyć. Ale czy wszystko musi być okupione poświęceniem, wyrzeczeniami, nadzwyczajnym wysiłkiem fizycznym czy umysłowym?
Kiedy walenie głową w mur po raz kolejny nie przynosi efektu, może warto coś zmienić? Można inaczej, bez siłowania się z życiem, lecz razem z nim ... bo razem to damy czadu.
Irena Majoch
146/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘