Kto rano wstaje …
Radosne dnia witanie
Czy można być zadowolonym skoro świt? O dziwo można właśnie przekonuję się o tym na własnej skórze. Znane przysłowie mówi kto rano wstaje temu Pan Bóg daje, przodkowie to sprawdzili teraz pora na mnie.
Na początek dostałam radosne dnia witanie, co może niektórym wydawać się czymś naturalnym, dla mnie jest wydarzeniem.
Nigdy nie mów nigdy
Lubię spać, sen nie był i nie jest moim problemem, dlatego czytając różnego rodzaju opracowania bardziej i mniej naukowe potwierdzające, że wczesne wstawanie jest zdrowe i wskazane, z dezaprobatą kręciłam głową. To nieprawdopodobne, aby z własnej nieprzymuszonej woli wstawać skoro świt.
Owszem zdarzyła się w moim życiu perę razy, no może trochę więcej niż parę, wczesna pobudka i nie wspominam tych chwil przyjemnie. Zewnętrzny przymus, który wyrywał mnie z objęć snu był bardzo nieprzyjemny i tak właśnie zapisał się na twardym dysku pamięci. Jako dolegliwość, której nie mam ochoty powtarzać, nigdy.
To nigdy zostało rzucone i bardzo długo mi towarzyszyło, ilekroć pojawiała się opcja porankowa, od razu zapalał się neon z napisem NIGDY. Jednakże wszystko się zmienia i nie ma nic stałego, więc to nigdy powtarzane przez lata przylgnęło jak druga skóra, ale przecież i ona ulega przemianom.
Jakiś czas temu dokonałam niesamowitego odkrycia, które ukazało to nigdy w zupełnie innym świetle. Otóż ujrzałam wyraźnie, że nigdy było związane z przymusem zewnętrznym, a nie z wczesnym wstawaniem. To dyskomfort zewnętrznych okoliczności, których nie akceptowałam sprawiał, że dodawałam dwa do dwóch i wychodziła niechęć do wczesnego wstawania, nigdy przenigdy.
Natomiast ochoczo zerwałam się jeszcze przed świtem, aby stanąć na plaży i witać wschodzące słońce, ot tak dla przyjemności. Był to tak fascynujący, metafizyczny wręcz widok, że zapragnęłam tę chwilę powielić. Od tego się zaczęło, ta jedna myśl rzucona w zachwycie trafiła na podatny grunt, zakiełkowała i wydała owoce.z Zajęło to trochę czasu, jak większość zmian, które związane są z nawykami, ale małymi kroczkami i każdego dnia, powoli. O dziwo działo się samo! Nie stworzyłam żadnego planu, harmonogramu, ani strategii działania, była tylko ta jedna myśl o wschodzie słońca i pragnienie, by została na stałe. To co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nieprawdopodobne obecnie jest stanem naturalnym.
Budzę się o wschodzie słońca i nie dlatego że tak jest zdrowo, wedle naukowych teorii i praw naturalnych, ale dlatego, że zapragnęłam pić ze źródła tej chwili. Nie ma tu żadnego zewnętrznego przymusu jest radosne dnia witanie, dobra energia, która stanowi niesamowite paliwo napędowe na cały dzień i ten bezgraniczny spokój, którego życzę wszystkim moim czytelnikom.
Przysłowia czyli życiowa lekcja
W ludowych przysłowiach zapisano tak wiele przydatnych informacji, niestety większość z nich traktujemy z przymrużeniem oka, albo odrzucamy, bo przecież to prehistoria, można też pośmieszkować.
Ale gdy opadnie już cywilizacyjny pył i zachłyśnięcie technologią przyblednie, to okazuje się, że w babcinych mądrościach było sporo racji... kto wcześnie wstaje, temu się darzy.
Irena Majoch
142/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘