Pierwszomajowa kiełbasa
Niech się święci 1 Maja
Witaj o witaj cudny poranku, niech się święci ten 1 maja, a kiełbasa pierwszomajowa niech się dobrze trawi. Już od ran głupawka przejęła władanie moimi zwojami mózgowymi i nie ma co liczyć na powagę z mojej strony.
Chociaż dzień przecież poważny, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy to tym razem u mnie tej powagi nie dostrzegam.
Co za dużo to nie zdrowo
Pierwszomajowe świętowanie zostało zapisane na moim twardym dysku jako przymus, jak większość z nich kiedy tylko pojawiła się sposobność zostało odrzucone. Jednakże odrzucenie formy nie powoduje że święto zniknie, nadal jest więc trzeba mu nadać nową jakość. Dzieciństwo spędziłam w PRL-u więc wszystkie debilizmy władzy socjalistycznej przerabiałam na własnej skórze.
Ten pierwszy majowy dzień został
skażony taką ilością propagandy, że właściwie nie wiadomo było o co chodzi w
tym biało-czerwonym oszale. Pośród kretyńskich akademii i obowiązkowych
pochodów barwy narodowe i prezentacje wszystkiego, co tam najpiękniejszego powstało odebrały sens treść.
Moje pierwsze wspomnienie pochodzi z wczesnego dzieciństwa, gdy jeszcze nie byłam przypisana do struktury organizacyjnej, a wyłącznie dyrygowała mną matka rodzicielka, która ściskając dziecięcą rączkę ciągnęła mnie ze sobą ulicami Gdyni w robotniczym pochodzie. Było zimno, wilgotno, nieprzyjemnie, bolały mnie nogi, a grochówka i kiełbasa nie wzbudziły mojego zachwytu. Pozostałe pierwszomajowe pochody wyglądały podobnie.
Każdy kolejny majowy pochód
był obowiązkowy, ten przymus wzbudzał w nas opór więc wymyślaliśmy jakieś psikusy, żeby pokazać swoje niezadowolenie, im byliśmy starsi tym ten
opór był bardziej widoczny. W klasie maturalnej jeszcze dzień przed pochodem, dyrektor szkoły urządził próbę
i zapowiedział, że obecność jest obowiązkowa, a jeżeli coś odwiniemy to możemy zapomnieć
o maturze.Nie odwinęliśmy, ale gołębie poleciały w sam raz na trybunę honorową.
Pierwszy dzień maja chociaż był dniem wolnym, to przymus jego świętowania sprawiał, że trzeba było wstać wcześniej, bo zbiórki grup pochodowych wyznaczane były na wczesny ranek więc nie było mowy o wylegiwaniu się w ciepłej pościelce do południa. Na same wspomnienie już czuję ten nieprzyjemny chłód poranka i gorączkową atmosferę przygotowań, godziny oczekiwania aż pochód ruszy i machanie chorągiewką pod trybuną honorowa, co było dla mnie zupełnie nie zrozumiałe i takie już pozostało.
Debilizm obchodów w które władza socjalistyczna nas wkręciła sprawił, że większość nawet jeśli się dobrze nie bawiła i myślała inaczej, robiła co robiła i prześcigała się w dekorowaniu tego dnia, by blask propagandy lśnił, błyszczał i huczał w oklaskach i okrzykach niech się święci 1 maja.
Dzisiejszego poranka, chociaż mogę spać do południa wstaję z własnej woli z uśmiechem i witam dzień 1 maja z radością i przyjemnością. Chociaż obecna władza usiłuje narzucić podobną estetykę obchodów tego dnia, to jestem zadowolona, że mnie ich wizja nie dotyczy i mam głęboką nadzieję że propagandowy blichtr, którym usiłują karmić wyznawców szybko opadnie, bo nic dwa razy się nie zdarza.
Powtórka z historii
Moja porankowa głupawka podsuwa różne pomysły na majowe świętowanie, wyciąga ze wspomnień fragmenty i podsuwa gotowce do wykorzystania. Ale nic tych rzeczy żadnych powtórek nie będzie, czy ja tu jestem, by tworzyć grupy rekonstrukcyjne?
Tworzenie grupy rekonstrukcyjnej rodem z PRL-u, może być świetnym pomysłem na hobby, przecież to historia, więc to przedni pomysł, ale wprowadzenie tego w życie to już inna sprawa. Równie dobrze można zarządzić rzeczywistość wedle zasad średniowiecznych, takich grup rekonstrukcyjnych jest wiele więc czemu nie? Ale to już było i nie wróci więcej … pierwszomajowej kiełbasy już nie będzie.
Irena Majoch
140/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘