Korale łez

Drogocenny skarb

    Tego jeszcze nie było, aby Poranek z błyskotkami wjechał na peron Dnia. Fakt trochę mnie to zadziwiło, ale wystarczyło dokładniej spojrzeć na ten drogocenny skarb, by dostrzec korale łez, co szyi nie ozdobią, lecz w skrytości spływają swobodnie.

    Niby drobnostka, pomyłeczka taka, może bez znaczenia dla patrzącego, ale gdy nie jesteś obserwatorem lecz uczestnikiem już innego znaczenia te łez korale nabierają.

Śmiech przez łzy

    Oczywiście uśmiech jest mile widziany, łzy już nie koniecznie. Kiedy śmiech pojawia się wokół nas to momentalnie chwytamy się go i lecimy na skrzydłach gdziekolwiek poniesie, bo jest miło, fajnie, przyjemnie, wesoło. Dobra energia wprawia w ruch machinę szczęśliwości, a troski, smuteczki znikają chociaż na chwile można lekkość piórka poczuć.

    Natomiast łzy nawet w korale obleczone to już inna sprawa, nie bardzo wiadomo co z nimi zrobić, już skrzywiona załzawiona twarz odstrasza, może co odważniejsi wykrzeszą trochę słów pocieszenia, ale najlepiej to wziąć nogi za pas, by nie obcować z tym przygnębiającym smutkiem. Gdzieś tam pod skórą czujemy, że płacz tak jak śmiech jest zaraźliwy, jeśli wpadamy w euforyczny amok śmiechu to jesteśmy szczęśliwsi, ale nie doznamy takiego uczucia wtórując płaczliwej kompani.

    Uciekamy przed płaczem innych i chowamy się ze swoim, aby gdzieś w zakamarkach ciemnych wylewać łez strumienie. Tak się przyjęło, utarło, że śmiech jest w porządku płacz już nie koniecznie. A przecież bez tego płaczu to śmiechu, by nie było, są połączone ze sobą, do tego stopnia, że czasem jak bliźnięta co nie mogą bez siebie żyć, ten śmiech jest tak prawdziwy głęboki iż towarzyszy mu płacz.

    Pewnie każdemu przydarzył się chociaż raz w życiu, taki szczery śmiech i znane jest powiedzenie popłakać się ze śmiechu, ale być może zostało na chwilę zapomniane. Mogło się nam to zapomnienie przydarzyć w tym udawanym świecie półsłówek, półuśmiechów gdzie wszystko robi się tak akuratnie, zgodnie z zasadami, to wypada tamto nie.

    Dostosowując się do otoczenia, przejmujemy wzorce i stajemy się mimem z przyklejonym uśmiechem, bez zdania własnego, bez uczucia chowamy się za maską i szukamy własnego miejsca, szczęścia, miłości. Jak to zrobić tkwiąc jednocześnie w dziwnym kostiumie, coś tam udając jednocześnie szukając prawdy. Trochę się chyba pociągi rozjechały na jakimś rozdrożu.

    Kiedyś być może przyjęte zupełnie niewinne stwierdzenie sprawiło, że korale łez zostały skrzętnie schowane na dnie szkatułki, a kluczyk do niej wylądował w głębokiej szufladzie. Ale to było bardzo dawno temu, już o tym się nie pamięta, a cała chmara mchu, trawy pojawiała się sama i na tym gruncie wyrosła, bo łzy skrywane spadając, użyźniają glebę i wszystko co na niej się pojawi wzrasta, jeśli nie było tam ziaren wartościowych, to wyrosło co wiatr przyniósł, mech, trawa, chwasty…

Skrywane skarby

    Śmiech i Płacz bliźnięta, razem spacerują przez życie, chociaż czasem są rozdzielani, jeden hołubiony drugi w komórce chowany przed oczami świata.  

    Tak wielka jest w nich życiowa moc, że nawet lata rozłąki nie przeszkodzą im w połączeniu i zawsze się odnajdą, znajdą drogę, bo ta jest jedna - zawsze jest to droga… do siebie. 


Irena Majoch

 191/365,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak spełniać marzenia? 4 proste kroki do szczęścia.

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Wypełnianie ankiet - prosty sposób na dodatkowy zarobek