Kłody i przeszkody
Małe i duże
Kiedy dzień układa się zupełnie nie po myśli, można się wściekać i pomstować, ale niewiele to pomoże, raczej pogorszy sytuację przyciągając kolejne katastrofy.
Najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji to zachować spokój i zrobić krok do tylu, dystans pozwala więcej zobaczyć oraz nieco wyciszyć emocje, małe i duże.
Wywrotowe chwile
Figle, psoty i wywrotki chwilki jednej z drugą, oglądam jak zza szyby, powiem Wam że to nawet przyjemne, gdy nie wpada się w oko cyklonu z furią rozniecając kolejną pożogę. Ma sporo zalet takie dystansowanie się, chociażby to, że nie nakręcam się i nie dolewam oliwy do ognia, więc ten rozniecony pożar powoli wygasa i ufff… po jakimś czasie można odetchnąć i ocenić straty.
Dzisiaj stało się to łatwiejsze niż zwykle, bo trzymam dystans ze spokojem, więc wywrotowe Chwile nie miały wielkiego pola do popisu, ale zaczyn był całkiem niezły. Od paru dni praktykuję radość ot taką zwykłą przejawiająca się w słowach, myślach i czynach, a dzisiejsze poranne zamieszanie pokazało małe jej efekty.
Życie stawia przed nami rozmaite przeszkody, rzuca znienacka kłody niewyobrażalne do przebycia, ale jak czas pokazuje wszystkie one są szyte na nasza miarę, bo nie znamy własnych możliwości. Coś o tym wiem, bo zaliczyłam parę takich życiowych lekcji, wiec temat przerobiłam z różnych stron, a to dzisiejsze zdarzenie to taki mały epizodzik, który jednakże bez tej praktykowanej radości, wywołałby tsunami.
Co takiego się wydarzyło? Już wyjaśniam, mój dzisiejszy zapisek stanął pod znakiem zapytania za przyczyną kawy. Brzmi enigmatycznie, ale ta moja przeszkoda właśnie z gatunku absurdalnych. Niby wszystko działo się powoli, tak jak zwykle, zasiadam do komputera stawiam obok na ulubionej podkładce olbrzymi kubas kawy i… nie było jeszcze pierwszego łyka czarnego trunku, gdy jakiś niezrozumiały gest , ruch spowodował, że gorąca czarna maź zalała biurko i pół pokoju.
Zrobiło się mokro i kleisto, komputer nie współpracuje, myszka ocieka słodyczą w sensie dosłownym. Spokojnie wysuszyłam co dało się wysuszyć, no niektóre kartki z pewnie ważnymi notatkami poszły do kosza, mysz w odstawkę, a komputer po mocnym resecie podjął się współpracy. Kiedy przypomnę sobie podobne zdarzenia oraz towarzyszący im huragan emocji, eksplozje wybuchów złości to nadziwić się nie mogę, że można osiągnąć taki spokój.
A jednak można zapanować nad własnymi emocjami, wystarczy tego chcieć oraz zrobić pierwszy krok potem drugi, po czym wskakujemy na odpowiedni tor i samo się toczy. Dzisiejszy epizod może nie był z gatunku wstrząsających przeszkód, i dobrze, ale jasno dał do zrozumienia, iż przyjęty kierunek jest dla mnie odpowiedni, współgra z całą życiowa koncepcją.
Oczywiście można jeszcze z tej lekcji poglądowej wyciągnąć wniosek taki, żeby nie stawiać kubka z kawą przy komputerze. Z tym akurat konceptem zgadzam się i już nawet mam pomysł na nowe miejsce dla mojego kawowego kubasa, bo pewnie drugie ostrzeżenie może być bardziej drastyczne, więc nie będę kusić losu.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…
Jak dobrze się przyjrzeć różnym minionym sytuacjom odrzuciwszy towarzyszące im emocje, można postawić tezę, że wiele dobrych rzeczy pojawiło się za przyczyną przeszkód małych i dużych.
Często to co na początku wydawało się kłodą rzuconą pod nogi, sprawiało, że wyzwalała się drzemiącą w nas MOC, która w żadnym innym przypadku nie ujrzałaby dziennego światła.
Irena Majoch
209/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘