Konieczne myśli przewietrzenie
Stęchlizny smród
Może nie dosłownie, ale tak właśnie nazwę stan gdy myśli nie wietrzone regularnie. Pewnie węchem nie jest wyczuwalny ten myślowy stęchlizny smród, więc spokojnie można przypudrować nosek i ruszamy w dzień.
Jednakże dzisiejszy Poranek nie odpuści, przyczepił się jak rzep do psiego ogona i będzie wiercił dziurę w brzuchu z powodu zapachu, którego nie czuję.
Do wszystkiego można przywyknąć
Trochę czepialski ten Poranek, nic tylko stęchlizna i wietrzenie, powtarza to w kółko jak mantrę, aż mu ulegam, zaczynam się przyglądać, o co tak naprawdę chodzi. Mówi się co prawda, że własnego smrodu nie czujemy, ale cudzy wyłapiemy z łatwością nawet na odległość. Wydawać by się mogło, że nie mam z tym problemu, ale skoro Poranek zatrzymuje mnie przy tej kwestii to chociaż rzucę okiem na moje myśli.
Czasem ulegamy takiemu złudzeniu, że jesteśmy tacy debeściacy, wszystko pod kontrolą, zgodnie z planem i według reguł, które kiedyś tam sobie przyswoiliśmy, aby według nich zbudować całą życiową konstrukcję. Zrobione, odfajkowane i życie się toczy, nawet nie przyjdzie nam do głowy, by je zweryfikować, przejrzeć i sprawdzić ich aktualność. Czy nadal tak myślimy, prawda to czy fałsz, czy służą nam czy może jesteśmy przez kogoś wykorzystywani.
Warto zauważyć, że jeśli te reguły zostały w nas zakorzenione tak dawno iż nie pamiętamy skąd pochodzą, to konieczne jest ich przewietrzenie, my o nich nie pamiętamy, ale one o nas tak. Nawet jeśli zostały przyswojone we wczesnym dzieciństwie to nadal sterują naszymi myślami, czynami, emocjami – działamy jak na autopilocie, bez znaczenia czy mamy tego świadomość czy nie, to one , zapomniane myślowe reguły kreują rzeczywistość.
Jaką rzeczywistość mogą wytworzyć reguły, których smród zatęchły roznosi się wokół, czy powstanie z tego coś fajnego i przyjemnego? Osobiście bardzo wątpię, ale pewnie znajdą się wielbiciele i takich okoliczności, byle tylko niczego nie zmieniać, żeby było bez wysiłkowo, więc najlepiej żadnych zmian. Akurat postawa tylko żadnych zmian i nowości, to niestety kojarzy mi się ze stanem chorobowym. Przez parę lat zajmowałam się 24 godziny na dobę osobą z alzheimerem, gdzie wprowadzenie czegokolwiek nowego było niemożebne, wywoływało opór i panikę.
Dlatego tkwienie w takich niewietrzonych myślach uważam za
bardzo szkodliwe także dla zdrowia. Wystarczy spojrzeć na własne wnętrze jak na
mieszkanie i zadać sobie pytanie, czym grozi jego nie wietrzenie? Poza utrwalającym
się zapachem w takim nie wietrzonym pomieszczeniu gromadzi się wilgoć co sprzyja
rozwojowi pleśni i grzybów. Gdyby te grzyby były jadalne to pół biedy, zawsze
jakaś wartość dodana, ale niestety można się po nich spodziewać jedynie alergii,
uczulenia, piorun wie jakich jeszcze chorób układu oddechowego i wielu których moje wyobraźnia nie ogarnia.
Jestem przekonana, że nawet nie z powodu tych wszystkich chorobowych
wizji, mieszkania wietrzymy niemal automatycznie. O myślach to już nie myślimy
w taki sposób, bo przecież ani ich widać, ani słychać, wiec tak jakby nie ma
problemu. Niestety problem jest, a każdy kolejny dzień dla takich
niewietrzonych myśli to utrwalenie ich stęchlizny, takie scementowanie, aż
uzyskają strukturę betonu – przestaną śmierdzieć, ale będą już nie do ruszenia. Wówczas już nie wietrzenie będzie potrzebne, ale bardziej radykalne działania, o których nawet nie chcę myśli - bo co może poruszyć beton?
Myśli prosto z naftaliny
Wystarczy się dobrze rozejrzeć, głęboko wciągnąć powietrze, a zapach naftaliny unoszący się w powietrzu będzie wyczuwalny.
Nie ma się co krzywić, bo to raczej dobry znak, ktoś właśnie
wyciągnął swoje myśli z zatęchłej szafy umysłu i je wietrzy, jest nadzieja na aktualizację, postęp, rozwój, otwartość... ruszamy w nowe.
Irena Majoch
214/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘