Znamy się tylko z widzenia
Poznajmy się ze sobą
Każdego poranka widzę to lustrzane odbicie, czasem zatrzymam się chwilę dłużej i spojrzę głęboko w oczy, ale nie za głęboko.
Poranek ma swoiste poczucie humoru, aby podsuwać jakże dziwny pomysł poznawania się ze sobą sugerując, że znamy się tylko z widzenia.
Pierwsza randka
Na takie hasło od razu odpala się ognisko w samym wnętrzu, serce się ożywia i zaczyna pompować krew w szybszym rytmie, oddech przyspiesza jasno widać, że słowa wzbudziły zainteresowanie życiowych struktur. Najzwyklejsze słowa o randce wywołują cała masę skojarzeń, na tyle przyjemnych i fascynujących, że wszystko zaczyna przyśpieszać, a nawet śmieje się do siebie.
Trochę trudno wyobrazić sobie taki wewnętrzny śmiech, jak może wyglądać radość wątroby lub żołądka o jelitach nie wspomnę, zapewne nie jest to perlisty śmiech, ale trochę pozytywnej chemii się tam wytworzy przy okazji sercowej radochy.
Jeden mały zwrot, a tyle zawirowania w organizmie czyż nie warto się nad tym pochylić i przyjrzeć chwilę dłużej niż tylko rzucić pobieżne spojrzenie na lustrzane odbicie. Ten słowny wytrych poranka jest zaprawdę interesujący, im dłużej na niego patrzę tym więcej w nim prawdziwości dostrzegam.
W codziennym życiu nawet nie liczymy minut poświęcanych na ogląd zewnętrznej powłoki, badamy skórę jej stan, nawilżenie wysuszenie, każda zmarszczka jest obserwowana z zainteresowaniem godnym NASA. Zajmujemy się tą skóra z tak nadzwyczajną atencją starając się przedłużyć jej blask jakby od tego zależały losy świata, a przecież to tylko nasz skafander, można go poddać różnym zabiegom pielęgnacyjnym, ale to nadal będzie tylko skafander.
Wiele ważniejsze znaczenie ma zawartość, czyli istota zamieszkująca wnętrze tego skafandra! Skupiając się na pielęgnacji zupełnie nie myślmy o naszych wewnętrznych strukturach, no chyba, że nasz mały świat się zawali, wówczas stojąc w obliczu sytuacji beznadziejnej zaczynamy poszukiwania pomocnej dłoni. W takich momentach totalnego przerażenia, gdy nasz tyłek zahacza o trotuar otwieramy się na wszystko co może pomóc… nawet na siebie.
Dopiero życiowy dramat mobilizuje, a nawet wymusza chwile dla siebie i stajemy przed lustrem już nie po to, by sprawdzić regularność łuku brwiowego lecz, by poznać siebie. Zaglądamy w przepastną czeluść, zapadamy się w głębinę nieznanego dotychczas miejsca odkrywając własne sekrety skrywane na dnie oka, a jakim tuszem są pomalowane rzęsy przestaje być istotne.
Gdy już się oswoimy z tą nową dla nas sytuacją, uspokoimy rozedrgane nerwy chociaż na chwilę i usłyszymy z wnętrza potwierdzenie, że wszystko się ułoży, że jest już zrobione to oddychając odrobinę swobodniej wypuścimy kolejny oddech, a słowa lubię Cię rozgoszczą się w samym sercu. Słowo - lubię, skierowane do siebie to bardzo dobry początek, chociaż chciałoby się usłyszeć kocham, wszak na początku była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale gdzieś tam przepadła.
Gdy odnawiamy relację, poznajemy się ze sobą możemy zacząć od lubię, by z każdym kolejnym dniem odkrywając, zbliżając się do siebie już świadomie powiedzieć kocham Cię i poczuć to wewnętrzne radosne rozedrganie, które ma w sobie moc by góry przenosić.
Rendez-vous
Takie rendez-vous to Misie lubią najbardziej, jest jak miodek, balsam dla duszy i najlepsze paliwo na świecie, nie ma drugiej takiej siły, tak niezbadanej i nieokiełznanej.
Chociaż
jeszcze chwile temu zdawała się być nieporozumieniem porankowa zachęta do
patrzenia w głąb swojego lustrzanego odbicia, to te parę chwil spędzonych z
prostymi słowami sprawiły, że randka ze sobą jest mile widziana i już myślę co
powiem, gdy się spotkamy … lubię czy kocham? Ciekawe co Ty powiesz?
Irena Majoch
320/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘