W beztroskim świecie bez…
Zawiść z Zazdrością
Powitanie Poranka, taka zwykła chwila otwarcia wrót dnia, a przy okazji powiew ożywczy wnika w mieszkalną przestrzeń wymiatając niepotrzebne elementy.
Ze zdziwieniem patrzyłam na smrodliwą falę, która oddalała się w niebyt, widziałam ten spokój na obliczu Poranka więc wiem, że nie ma powodu do niepokoju.
Tak z czystej ciekawości
Można byłoby przejść nad tym do porządku dziennego, skoro jakieś paskudztwo się odkleiło i poleciało hen w dal to nie ma powodu się tym zajmować, ale podrążę temat, tak z czystej ciekawości zapytam, co to było?
Odpowiedź Poranka tym razem była prosta, Zawiść z Zazdrością. Wsłuchałam się w te słowa chociaż wypowiedziane były wyraźnie niewiele zrozumiałam. O co chodzi z tą zawiścią i zazdrością? Dwa słowa o znaczeniu jednoznacznie negatywnym, większość z nas ich nie akceptuje w swoim świecie.
Nawet jeśli nie nosimy w sobie ziarenek ZZ to jak się okazuje one przyczepiają się do nas, oplatają siecią niczym pajęczyna, mogą nawet utrudnić nam życie. Skąd to się bierze przecież nie z powietrza? To jasne jak słońce, że powietrze nie ma z tym nic wspólnego, ale ludzie już tak. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że otaczają nas osoby zakażone wirusem ZZ. Patrząc na świat przez swój własny filtr widzimy w ludziach dobre cechy, często nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że nasi najbliżsi mogą nam źle życzyć.
Ale gdy już uda się to dostrzec, pozostaje pytanie co z tym zrobić? Jak uleczyć? Nie mam na to recepty, zbawianiem świata zajmowałam się dawno temu, pochłonęły te działania sporo czasu i energii, patrząc na minione doświadczenia, mogę jedynie potwierdzić, że nie zmieni się drugiego człowieka jeśli on tego nie chce, a jeśli chcesz zmienić świat zacznij od zmiany siebie.
Oczywiście gdy już ten jasny przekaz dotrze do wnętrza i rozpocznie się proces zmian zgodny z zaakceptowanymi założeniami to spadają kolejne przesłony, łuski, dostrzegamy coraz więcej i wyraźniej. Niektóre odkrycia mogą być bolesne, gdy widzimy świat, bliskie nam osoby już bez tych idealnych szat, lecz stojących w nagiej prawdzie i ludzkiej małości.
Raptem okazuje się iż odpadają kolejne warstwy jakiegoś dziwnego brudu, którym nas oblepiano czasem przez wiele lat używając niby pozytywnego przekazu dla naszego dobra. Toż to jeden wielki cyrk, ale wcale nie jest mi do śmiechu, bo z takiego prawdziwego cyrku, to po zakończonym spektaklu bijesz brawo i wychodzisz, a w tym życiowym to tkwisz często robiąc nawet dobrą minę .
Całe szczęście, że życie jest od nas mądrzejsze, zna kolejność najlepszą i drogę odpowiednią na opuszczenie tego cyrku więc można spokojnie zdać się na jego wskazania. Nie ma więc powodu do niepokoju, wszystko nastąpi w swoim czasie i w taki sposób, aby było to dla nas zrozumiale.
Pojęcie tego działania jest bardzo istotne, bowiem już drugi raz nie zaakceptujemy w swoim otoczeniu osoby zarażonej ZZ. Przypomniał mi o tym poranek pokazując smrodliwą maź która tak bardzo pragnęła się do mnie przyczepić, ale nie znalazła podatnego gruntu, by korzenie zapuścić. Nie mogę się oprzeć, by przytoczyć w tym miejscu cytat, nie ze mną te numery Brunner.
Może forma i spojrzenie trochę żartobliwe, ale tak naprawdę, gdy temat został już dobrze przerobiony, przetrawiony można sobie pozwolić na patrzenie z dystansu bez oceniania, krytykowania i analizowania przez pryzmat Ego.
Świat się kręci
Niektórym może się wydawać, że są pępkiem galaktyki, własne Ego urosło do nie wiadomo jakiej potęgi i szarogęsi się na małym poletku osobistego beztroskiego świata.
Jednakże gdy zniknie to Ja otworzą się drzwi i okna na świeży powiew czegoś więcej niż beztroskiego świata.
Irena Majoch
304/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘