Ostatni zapisek poranka, to już jest koniec
Czas na pożegnanie
Poranek jak zwykle dmuchnął w splatane myśli i powiało świeżą jasnością, nadszedł czas na pożegnanie, to brzmi tak jakoś melodramatycznie, a przecież nic takiego się nie dzieje.
Nie ma mowy o żadnym rozstaniu, bo i poranek zostaje na swoi miejscu i reszta planet nie zmienia swojej orbity, jedynie kończy się poranne codziennie pisanie intuicyjne na blogu, i tyle.
Weryfikacja
Gdy zaczynałam ten cykl pisania intuicyjnego w ubiegłym roku, zakładałam, codzienną publikację tekstu, nie miałam żadnej pewności że wytrwam, ale okazało się, iż zadanie zostało wykonane w stu procentach. Dzisiejszy zapisek nosi numer 365, mogę odtrąbić zakończenie projektu. Udało się, albo raczej zrobiłam to.
Czas zweryfikował założenia, nie było żadnej przerwy, wymigiwania się, unikania, szukania wymówek, codziennie o dziesiątej pojawiał się na blogu nowy tekst, którego treść przynosił poranek. Dzisiejszy wpis zamyka cykl Zapiski Poranka. Tak, jestem zadowolona, doprowadzony do końca projekt to fantastyczna informacja i okazja, aby sobie pogratulować.
Okazuje się, że wystarczy bardzo chcieć, a nawet to co wydaje się być, niemożliwe staje się rzeczywistością. Jeśli miałam kiedykolwiek problemy z konsekwencją, czy systematycznością, to wyszło szydło z worka, coś mi się wydaje, że były to wyssane z palca opinie wypowiadane, przez osoby nie do końca życzliwe. W trakcie realizacji tego projektu odkryłam nowe przestrzenie, którym wcześniej nie poświęcałam wystarczająco dużo uwagi.
Było to bardzo ciekawe doświadczenie, jednakże na wnioski i podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, dzisiaj chwila pożegnania z tym porannym rytmem i powitanie nowego. Przecież Poranek nadal będzie zaglądał w me okna, ale te spotkania będą nieco inaczej przebiegać. Mam dla niego już przygotowane inne zadania, i powiem Wam, że już czuję jego radochę.
Tak zbliżyliśmy się do siebie przez ten ostatni rok, do tego stopnia, iż niemal czytamy sobie w myślach, no on w moich to pewne jak w banku, ja w jego to raczej próbuję, ale idzie nam coraz lepiej. Stosując się do zasady, iż trening czyni mistrza, z każdym dniem osiągam coraz większe zrozumienie dla jego przekazów.
Łapanie chwili z Porankiem stało się rytuałem, nawykiem oraz głównym składnikiem radości dnia. Zdecydowanie mogę polecić spotkania z porankiem, czegokolwiek każdy doświadczy będzie to bardzo cenne, osobiste i niepowtarzalne. Warto to zrobić dla siebie, bowiem teoretyczne opowieści innych osób nie zastąpią, praktyki, a ta jest w tym wypadku najważniejsza. Praktykowanie witania się z Porankiem to najpiękniejszy prezent jaki można sobie ofiarować.
To już jest koniec, zostawiam ten ostatni 365 zapisek wraz z życzeniem cudownych spotkań w obfitości poranka.
Irena Majoch
365/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘