Moment niedookreślony
Zostały jakieś luki
Nie wiadomo skąd bestia parchata wkradła się mój poranek, węszy, świdrujące ślepia latają na prawo i lewo przepatrując czy zostały jakieś luki w tym momencie niedookreślonym.
Po wczorajszym porankowym temacie z nawykami w roli głównej, pewnie jakaś niedookreśloność została, bo ciemne parchy zwęszyły szansę dla siebie i wysłały bestię na zwiady.
Kłody i przeszkody
Zaczęło się nawet nieźle, jasność okraszona promieniami słonecznymi wypełniła całe wnętrze, nie ma więc powodu do ponurych smętów, a wręcz przeciwnie, można by oczekiwać fontanny euforii. A tu o zgrozo, pełzają jakieś szkarady, wydmuchując smród zatęchły nie tylko z gardzieli, ale i odbytu.
Piardy śmierdzące roznoszą się po całym pomieszczeniu, wdzierają się w nozdrza odbierając chęć oddychania. Otwieram okno szeroko, mroźny powiew i świeży zapach Poranka przywraca oddechowy rytm. Rozglądam się wokół i niczego szczególnego nie widzę, co to było, zwidy i omamy, jeszcze się nie obudziłam?
Nic z tych rzeczy, czy tego chcę czy nie to wszystko tu jest, mogę udawać, że tego nie widzę nie czuję, nie rozumiem, będzie łatwiej i przyjemniej – na jakiś czas. Na swoje szczęście czy nieszczęście, dostrzegłam dzisiaj te szkaradziejstwa co łby podniosły, i gdyby nie świeżość Poranka wypełniłyby moją przestrzeń, zawładnęły, zagarnęły, pochłonęły.
Jaki to zbieg okoliczności, gdy właśnie wczoraj zajęłam się nawykami, drobną ich przebudową, już dzisiaj jakaś inwazja potworów, które chcą wywlec mnie na manowce podsuwając tematy zastępcze. Najwyraźniej jest im dobrze, spasły się, a właściwie to ja je spasłam odżywiając treściami, zupełnie nieświadomie. Ale czy to jest usprawiedliwienie, coś wyjaśnia?
Poczułam odruch wymiotny na sama myśl o tym że żywię te
paskudy, hoduję niemal pielęgnuję nawet o tym nie wiedząc, pewnie dalej żyłabym w nieświadomości
gdyby nie wczorajsze ZNAKI
A dzisiaj tak jakby kontynuacja, wczorajszej życiowej lekcji.
Przez małą chwilę poczułam się jak w szkole, gdy w planie lekcji ktoś ułożył dwie godziny lekcyjne tego samego przedmiotu jedna po drugiej. Rzadko bywało miło, bo nie wiedzieć czemu z reguły bywały to lekcje matematyki lub fizyki. Często ta dawka nadmiarowej wiedzy rozpalała mózg do czerwoności do tego stopnia, że przekraczała skalę i już niczego nie przyjmował.
Całe szczęście że nie osiągnęłam jeszcze stanu przegrzania
zwojów mózgowych, mogę więc przetworzyć odebrane wskazówki, a fakty są takie,
sporo jest luk do zapełnienia. Okazuje się że same dobre chęci to za mało, te NAWYKI to tak same z siebie nie
pozmieniają, oprócz chcę je zmienić jeszcze trochę uważności im potrzeba, o działaniu już nie wspomnę.
Chwilowy brak czujności
Poranna inwazja maszkar różnej maści jasno pokazała, iż wystarczy na chwilę stracić czujność, odwrócić wzrok w inną stronę, a te nie wymiecione nabierają przekonania, że to ich szansa na zaistnienie. Zostawione samopas tak się rozpanoszą, a gdy zechcesz je przywołać ich do porządku będzie to zdecydowanie większy problem.
Całe szczęście, to był tylko chwilowy brak czujności, w porę odkryty bez problemu wszystkie luki zostały wypełnione, zalane falami wprost z oceanu miłości.
Irena Majoch
107/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘