Otulony tajemnicą mgły

Przedświąteczny prezent poranka

    Nawet jedna krytyczna myśl dzisiaj nie przyleciała, bo niby dlaczego miałaby się zrywać do lotu, czy poranek otulony tajemnicą mgły może być takim powodem?

    Absolutnie nie, jest to co prawda przedświąteczny czas i można oczekiwać wesołych igraszek promieni słonecznych, a nie mgielnych oparów, ale patrząc na te mgłę za oknem wiem, że to prezent poranka.

Już można rozpakować prezent?

    Nadzwyczajnie lekko temat mgielny przełknęłam, no no jestem pod wrażeniem, takiego spojrzenia to nie pamiętam. Z reguły bywały w tych dniach utyskiwania na pogodę, bo ta o dziwo z zawsze stawała na wysokości zadania i odstawiała jakąś wielkanocną szopkę. Zdarzały się deszcze, mrozy i upały można powiedzieć takie cztery pory roku, ale czemu się dziwić skoro najstarsi górale wiedzą, powtarzają, że  „kwiecień plecień, bo przeplata - trochę zimy, trochę lata”. Wszystko wiemy, a i tak się dziwimy!!

    Ten pogodowy temat to taki raczej zastępczy jest, aby tylko odsunąć to co ważne i nie podejmować kwestii może niezbyt wygodnych, może bolesnych. Pozostaje ta pogoda do obsmarowania, a wiele o niej można powiedzieć na różne sposoby i przede wszystkim rozładować przedświąteczną frustrację.

    Tak się pięknie złożyło, że ten gość przedświąteczny czyli Frustracja, w tym sezonie nie przybyła, przestrzeń wokół jest jakaś lżejsza, przyjemniejsza jaśniejsza, do tego stopnia, że mgielne opary nie robią na mnie wrażenia. Jak do tego doszło zapytasz, zwyczajnie, ot nie zaprosiłam Frustracji to i nie przyszła. Okazało się to prostsze niż mogłam pomyśleć, ale nigdy wcześniej nie pomyślałam.

    Gdy kręcimy kieratem dnia zgodnie z jakimś, kiedyś ustalonym rytmem nawet nie zastanawiamy się nad tym że może być inaczej. No może czasem gdy poziom zmęczenia przekracza skalę, to system nerwowy daje znać i wybuch emocji objawia się w bezsilnym okrzyku "mam dość", ale potem znowu wracamy do kręcenia kołem, nie próbując inaczej.

    Praktyka pokazała mi, że można inaczej i nawet nie trzeba do tego żadnego wysiłku, tak zwyczajnie samo się dzieje czyli to co misie lubią najbardziej, nic nie robienie, no i miód, ale to w innej bajce. Nic nie robiąc zrobiło się, ot taka magia. Uśmiech na Twoich ustach się pojawił, więc można przypuszczać, iż się spodobało?

    Pewnie, komu by się nie podobało? Ale nie bierz tego tak dosłownie, to już efekt finalny, tego co zdarzyło się wcześniej i później, aż do teraz. Wiele różnych sytuacji, które dopasowywały się do siebie jak niektórzy mówią docierały, szukały najlepszych rozwiązań, aż znalazły ten jeden, jedyny odpowiedni moment. Wszystko według wcześniej złożonego zamówienia – mojego zamówienia. Nic się nie wydarzy bez mojej i Twojej zgody, bez wcześniejszego pragnienia i otwartości na przyjęcie nie oczekiwanego.

Różowe okulary

    Spoglądam na pakunek przez swoje różowe okulary, teraz mogę już rozpakować przedświąteczny prezent poranka otulony tajemnicą mgły, dla mnie już nie tajemniczy lecz sam miód.

Irena Majoch

 116/365, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Twój Friend - przyjaciel do wynajęcia na pogaduchy

Nawyki i przyzwyczajenia - niewidzialna siła, która kształtuje Twoje życie

Odchudzanie? Wystarczy przestać o tym myśleć!