Życiowe niespodzianki czyli nic nie dzieje się przypadkiem

Wielki plan
Otworzył Poranek swoje podwoje, nim się spostrzegłam już płynęłam wraz z obłokami przemierzając przestrzenie nieznane i znane w kłębiaste obrazy ubrane.
Radosne myślowe zawirowanie, jeśli nawet nie zrozumiałe, to przemyślnie ułożone, zaplanowane, wpisane w wielki życiowy plan. Ot teoria spiskowa rozpoczęła grę.
Gra, zabawa, męka lub przyjemność…
Można w słowach wybierać jak w ulęgałkach, pewnie w zależności od nastroju chwili, innego określenia użyjemy, by życiową podróż określić nazwać, przyczepić jej etykietkę. Bardzo tego potrzebujemy, jest to nasz znak, symbol który wyznacza cel, określa miejsce dodaje splendoru, szukamy tego swojego słowa, bo ono nada sens.
Czasem tak się zapętlamy w tych poszukiwaniach, że dochodzimy do ich absurdu poszukując cukru w cukrze, ale nie zrażeni drążymy temat, bo bez tego jednego ostatecznego słownego przyklepania nie możemy w pełni funkcjonować, co oczywiście jest iluzoryczne.
Nie ma znaczenia jak nazwiemy życiowy plan, czy użyjemy słowa wielki, zabawa, męka, przyjemność, podróż, poszukiwanie… nie ma to znaczenia, bo jakiekolwiek niespodzianki pojawią się na naszej drodze nie zjawią się tam przypadkiem.
Dzisiejszy Poranek podsunął mi myśl przednią, bez wielkich słów i fajerwerków, że cokolwiek się wydarza jest moim planem, przemyślną konstrukcją wpisywaną w miliony innych życiowych układanek. Można pewnie tę tezę negować na wiele sposobów, bardzo proszę, mnie to nie przeszkadza, przecież nie ma obowiązku pojmowania świata w jeden jedyny sposób – póki co!!
Mamy na politycznym firmamencie takie ludziki, którym się wydaje, że będę zarządzać nami jak pionkami w grze planszowej, otóż bardzo się mylą w tej swoje ograniczonej materialnej zasadzie pojmowania rzeczywistości, którą sprowadzili do „miecia”. Jesteśmy czymś więcej niż posiadanie dóbr materialnych, a gdy budzi się potrzeba "bycia", to jej energia roznosi w pył wszystko wokół, bo ona nie zna materialnych ograniczeń, żadne barierki, przesłony dla niej nie stanowią przeszkody, ona przenika mury.
Ta cudowna energia jest nośnikiem życia, informacji, wiedzy wszelakiej i dociera wszędzie, do każdego. Jednakże, potrzebna jest nasza otwartość. Wystarczy dokładnie przepatrzyć przeszłe obrazy w których, wszystko tak jakby grało, pasowało jedno do drugiego i okaże się że była tam radość, miłość nasza osobista gotowość na przyjmowanie tego co najlepsze.
Każdy pewnie choć raz doświadczył takiej chwili, gdy działy się rzeczy jak to mówimy po naszej myśli, albo dokładnie takie jakich pragnęliśmy wówczas w euforii się tarzając radowaliśmy się. W takich momentach mówimy, że mamy szczęście, los nam sprzyja, albo cudowne zrządzenie, przypadek. Nic z tych rzeczy, dzieje się tylko to czego tak naprawdę chcemy, bierzemy udział w tworzeniu, projektowaniu tego świata, cokolwiek się wydarza to wpierw pojawiło się w naszym wnętrzu, świadomie lub nie świadomie. W splocie myśli, uczuć, emocji w tej gęstwinie przekazów słownych, dźwiękowych, zapachowych nabrało materialnego kształtu i oto jest.
Życiowa niespodzianka czy lekcja?
Każda życiowa lekcja przypomina o odpowiedzialności za własne życie, często wzbraniamy się przed jej przyjęciem, bo ciężar jest zbyt duży, ale nie jesteśmy sami są nas miliardy, a każdy ma tylko jej cząsteczkę, niewielki wycinek, którym jest jedno życie.
Kiedy przyjdzie znienacka myśl obwiniania kogokolwiek wypada jej podziękować za pojawienie się i przypomnienie, że to twój własny wielki życiowy plan, a w nim nic nie dzieje się przypadkiem.
Irena Majoch
240/365,
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘