Przyjaźń na czterech łapach: Jak chihuahua Daisy skradła moje serce podczas wakacji
Wakacje mają to do siebie, że zawsze mijają zbyt szybko. Zanim się obejrzymy, wracamy do codziennych obowiązków, pozostawiając za sobą plażowe leniuchowanie, wieczorne grille i długie, bezstresowe dni. Ale czy to oznacza, że wszystko, co przeżyliśmy, również odchodzi w zapomnienie? Absolutnie nie! Czasami wakacyjne znajomości mogą przerodzić się w coś trwałego, czego przykładem jest moja nowa przyjaźń – z chihuahuą Daisy.
Czytaj:
| Poranna magia: Jak wschód słońca wpływa na nasze życie
Te wakacje miały być takie jak zawsze – odpoczynek, dobre jedzenie, książki, których nie zdążyłam przeczytać przez cały rok, i może kilka nowych znajomości. Ale w tym sezonie nie tylko ludzie zyskali moje sympatie. Do mojego serca wkradła się mała, urocza chihuahua, która od pierwszego spojrzenia wywołała uśmiech na mojej twarzy.
Na początku wydawało mi się, że to będzie tylko przelotna znajomość. W końcu pies to nie człowiek, nie można z nim prowadzić długich rozmów przy winie, ani opowiadać o swoich marzeniach. A jednak, więź, jaka powstała między mną a Daisy, przeszła moje oczekiwania. Codzienne poranne spacery, kiedy słońce dopiero wschodziło, stały się naszym rytuałem. Ona z radością merdała ogonkiem, a ja czułam, że mimo iż wakacje się kończą, coś ważnego z nich zostaje ze mną na dłużej.
Czytaj:
| Jak pogodzić wewnętrzny dysonans? Moje życie między 36 a 63Daisy okazała się towarzyszką idealną. Zawsze gotowa na pieszczoty, łagodna, pełna ciepła. Jej radosne powitanie każdego ranka sprawiało, że dzień zaczynał się z uśmiechem. Merdanie ogonkiem na mój widok było niczym mały, codzienny rytuał, który wnosił do mojego życia odrobinę szczęścia i spokoju. I choć nie potrafiła mówić, wydawało się, że rozumie wszystko, co do niej mówię – nawet te rzeczy, których nie potrafiłam wypowiedzieć głośno.
Przyjaźń z Daisy nauczyła mnie czegoś, co wcześniej wydawało się takie oczywiste, a jednak nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zwierzęta, podobnie jak ludzie, mają swoją osobowość, swoje uczucia i potrafią dawać niesamowicie dużo od siebie, jeśli tylko damy im na to szansę. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z wielkim labradorem, czy malutką cziłałą, każda z tych istot potrafi wnieść do naszego życia coś wyjątkowego.
Teraz, kiedy wakacje dobiegają końca, a dni stają się krótsze, wiem, że wspomnienia związane z Daisy zostaną ze mną na długo. I choć nie wiem, kiedy znowu ją zobaczę, to jestem pewna, że nasza więź przetrwa próbę czasu. Może właśnie dlatego te wakacje były tak wyjątkowe – bo poza słońcem i relaksem, zyskałam nową przyjaciółkę na czterech łapach.
Nie możemy przewidzieć, kto lub co pojawi się na naszej drodze podczas wakacji, ale jedno jest pewne – warto być otwartym na nowe doświadczenia i pozwolić sobie na nawiązanie niespodziewanych relacji, nawet jeśli mają one czworonożną formę. Daisy przypomniała mi, że czasem to, co wydaje się małe i niepozorne, może przynieść nam najwięcej radości i spełnienia.
Czytaj:
| Małą łyżeczką, ale złotą łyżeczką – aktywne wypełnianie ankiet
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.
Zawsze was odwiedzam.
Buziaki 😘